publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Jerzy Narbutt, prozaik, eseista, publicysta i poeta, jest warszawiakiem z mocnym zapleczem kresowym. Jego przodkowie często zajmowali się słowem. Antoni Narbutt, ojciec autora wydanych właśnie „Awantur polemicznych”, przed I wojną światową był redaktorem naczelnym Tygodnika Wileńskiego, z kolei w rodzinie matki, Stanisławy z Glińskich, było kilku publicystów i literatów, toteż nic dziwnego, że Jerzy Narbutt związał swe istnienie ze słowem drukowanym. Gdyby jednak pokusić się o możliwie lapidarną formułę, trafnie charakteryzującą sylwetkę, drogę życiową pisarza, a także losy jego twórczości, to powinna brzmieć ona po prostu – Istnienie dyskretneRodzaj egzystencjalnej dyskrecji, jaka stała się udziałem Jerzego Narbutta, poprzedza jego świadome wybory. Z jednej strony, swoista delikatność jest już chyba zakorzeniona w samej cielesności pisarza, z drugiej – znaczny udział w jej kształtowaniu mają zbiorowe losy Polaków. Pewna skromność Okresy swej nieobecności w przestrzeni, by tak rzec, administracyjno-politycznej Jerzy Narbutt nadrabiał wzmożoną aktywnością pisarską, publicystyczną Aktywność pisarza w sferze artystycznej i obywatelskiej też jednak obfituje Wielu pisarzom, którzy czuli się „źle obecni za czasów PRL” – oczywiście myślę tu o ostatniej fazie realnego socjalizmu, czyli okresie po roku 1976, gdyż wcześniej w epoce realizmu socjalistycznego te same pióra były aż nazbyt obecne, o czym dziś wolą raczej nie pamiętać – rzeczywistość III RP poniesione straty wynagrodziła z nawiązką. Wielu, ale nie wszystkim. Wśród tych pominiętych znalazł się oczywiście Jerzy Narbutt. Zwykła ironia historii czy raczej skutki ignorowania przez pisarza aż nazbyt czytelnych koniunktur? Czyżby w przypadku tego „partyzanta Prawdy” – jak określił Narbutta Piotr Skórzyński – egzystencja dyskretna ewoluowała dyskretnie ku nieistnieniu? Znamienny wydaje się w tym kontekście przypadek katolickiego tygodnika „Ład”, w którym Jerzy Narbutt od połowy 1988 roku zamieszczał swe precyzyjne i wyczulone na ducha czasów felietony. Pismo upadło, tak jakby chciało ułatwić swemu felietoniście publicystyczny niebyt. Ostatnio podjęto wprawdzie próby wznowienia tego opiniotwórczego tygodnika, ale nie wydaje się, aby inicjatorom przedsięwzięcia
O ile rodzinna Warszawa wydaje się zdecydowanie sprzyjać nieobecności Narbutta – nie tyle może w polskim życiu literackim, o co nigdy nie zabiegał, ale przede wszystkim w świadomości czytelnika, co dla pisarza zawsze jest najważniejsze – o tyle Kraków i Katowice w ostatnim czasie poważnie tej absencji zagroziły, wydając Czytelnik szkiców i felietonów Narbutta nie tylko obcuje ze skazanymi dziś Dziś podobną metodę intelektualnego obezwładniania przeciwnika stosuje się dość często. Gdy np. opinia publiczna przez wzgląd na bezpieczeństwo państwa rada była poznać dokładniejsze personalia Olina, Minima i Kata, to główne media oraz sejmowa speckomisja chciały mieć jedynie pewność, że pogoń służb specjalnych za „trojką” agentów wpływu była całkowicie zgodna z prawem. Ot, klasyczne przejście Czego mieliby zażądać biskupi polscy od Lecha Wałęsy wiosną 1995 roku? Czy Turowicz Powszechny ewoluował ku Turowiczowi Partykularnemu? Na czym polegają pisarskie przewagi Sienkiewicza nad Gombrowiczem? Dlaczego Wisława Szymborska powinna zmienić puentę jednego ze swych wierszy? Na czym polegały „figle” Marty Fik? Czy Litwini to Żmudzini? Skąd się biorą nasze kłopoty z Rosją? Czy warto tolerować antywartości kontrkultury? Dobrze uargumentowane odpowiedzi na wiele takich pytań znajdziemy właśnie w publicystyce Jerzego Narbutta. Precyzja języka i nadzwyczaj rzadka dziś kultura logiczna, która przejawia się zarówno w sposobie konstruowania uzasadnień własnego stanowiska, jak i poprzez umiejętność wykazania nieprawomocności tez polemisty sprawiają, że lektura tych zadziornych tekstów nie tylko jest przyjemnością, ale pomaga też ustrzec się przed coraz powszechniejszą epidemią paralogizmów, przed skutkami mody na pseudoargumentację zrodzoną z ducha politycznej poprawności. Czuje się tu po prostu dobrą szkołę profesora Władysława Tatarkiewicza, pod którego kierunkiem Jerzy Narbutt, jako wolny słuchacz, studiował estetykę na Wydziale Filozoficznym UW. Drugim istotnym czynnikiem kształtującym stylistykę tych felietonów, a może raczej esejów, jest bogaty w odcienie, subtelny, ale i wyrazisty wokabularz autora wrażliwego na sprawy ludzkie, kulturę oraz sacrum. Jerzy Narbutt, przez niektórych uważany wręcz za mistrza polskiej nowelistyki współczesnej, ma w swym dorobku wiersze, opowiadania, szkice, a także publicystykę często dla niepoznaki przyjmującą skromną rozmiarami i atrakcyjną dla czytelników postać felietonu. Mimo upływu czasu publicystyka Narbutta zachowuje trwałą ważność. Patriotycznie motywowana troska o stan wszystkich spraw ważnych dla Polaków, „Tygodnik Solidarność” nr , z 2000 |