strona główna arrow na gorąco arrow Księdza Galińskiego mantra o Ojcu Rydzyku

14 lutego 2014

Księdza Galińskiego mantra o Ojcu Rydzyku

Poznał go – jak wspomina w Tygodniku Powszechnym – jeszcze w czasach kleryckich, później mieli kontakty w Niemczech, ale to było blisko trzydzieści lat temu...

o. Jerzy Galiński, redemptorysta, w filmie Jerzego Morawskiego

Od tamtej pory wiele się zmieniło. Np. nieposłuszny ponoć decyzjom swych przełożonych o. Tadeusz Rydzyk, jest wciąż redemptorystą. Co więcej, do kraju wrócił, założył radio, gazetę, szkołę medialną i stację telewizyjną. Natomiast zdegustowany – jak sam pisze – niesubordynacją i sposobem funkcjonowania współbrata Jerzy Galiński, zwany Galem, już od dawna jest poza zgromadzeniem, pozostaje poza krajem, za to odnalazł się w strukturach diecezjalnych Kościoła katolickiego w Niemczech...

Eks-redemptorysta Jerzy Galiński jest nieźle zorientowany w niejasnych sprawach finansowych, przynajmniej tak wynikałoby z tekstu „Jak długo jeszcze?”, który opublikował najnowszy Tygodnik Powszechny (nr 7, z 16 lutego 2014). Oczywiście, idzie o sprawy finansowe Kościoła katolickiego: a to w Słowenii, a to w Niemczech.
Z dramatycznego w tonie tekstu wynika również, że ksiądz Galiński – mimo pobytu na obczyźnie – pilnie czytuje krakowski tygodnik z Wiślnej. No i od lat, zamartwiając się o finansowe podstawy i duchowe morale Ojca Rydzyka, nagabywał podobno w tej sprawie, a to prymasa Glempa, a to biskupa Ignacego Jeża...

Piszę „podobno”, bo tak się składa, że z powszechnie znanych powodów żaden z dwóch hierarchów deklaracji ks. Galińskiego potwierdzić już nie może. Z żyjących został „Galowi” w odwodzie tylko redaktor Morawski, osławiony twórca telewizyjnej opowieści „Imperium Ojca Rydzyka”. Skądinąd ciekawe, że polski ksiądz z Niemiec zamartwia się o to, że Radio Maryja nadaje swój program m.in. na terenie Rosji. Nie cieszą go bynajmniej poszerzone możliwości ewangelizacyjne. Przeciwnie, były redemptorysta – powołując się na słowa Jerzego Morawskiego – twierdzi, że w uzyskaniu licencji na nadawanie „zasadniczą rolę odegrali ludzie KGB”. Ot, taka subtelna zapośredniczona insynuacja...

Dla wszystkich, którzy w przeciwieństwie do wrogich o. Rydzykowi środowisk katolewicowych znają przekaz jego mediów, od lat jednoznacznie patriotyczny, takie sugestie tchną czystym absurdem. Gdyby rządzący, gdyby parlamentarzyści po 1989 roku zapobiegli na czas choćby połowie zagrożeń sygnalizowanych przez Radio Maryja, a później także przez Telewizję Trwam, to Polska wyglądałaby dziś inaczej. Posiadalibyśmy nadal stocznie, cukrownie, huty i banki, nie mówiąc o dziesiątkach czy setkach tysięcy miejsc pracy, utraconych przez grabieżczą wyprzedaż majątku oraz likwidację przemysłu. No i Polskie Koleje nie znalazłyby się w przededniu krachu i zapaści.

O ks. Galińskim użyłem wyżej sformułowania „jak sam pisze”... Ale nie jestem pewny, czy ono trafnie oddaje rzeczywistość. Tekst z 16 i połowy 17 strony „TP” – utrzymany w mrocznej stylistyce i na wysokim stopniu abstrakcji, ale bez konkretów – jest przykładem sprawnej, choć nierzetelnej roboty dziennikarskiej. Gęsty język, spora sugestywność, brak faktów. Za to wiele insynuacyjnych pytań w rodzaju „Kim jest o. Tadeusz Rydzyk, któremu nieustannie pozwala naruszać się praworządność?”. Oczywiście, „Gal” żadnego przykładu tej niepraworządności nie podaje, ale za to w dramatyczny sposób zarzuca bierność władzom kościelnym i świeckim. I powtarza ten refren raz, drugi, trzeci...

Sprzed lat pamiętam powolne, trochę nieporadne wypowiedzi ks. Galińskiego, który sprawiał wrażenie osoby, co to najchętniej by sprzed kamery uciekła („Imperium ojca Rydzyka”, Jerzy Morawski, 2002), toteż trudno mi sobie wyobrazić, że to właśnie on, już o jedenaście lat starszy, gdzieś w podalpejskiej parafii składa zdania tygodnikowego artykułu... Cóż, w sobotę rusza wreszcie Telewizja Trwam na multipleksie. Mocno już nadwyrężony monopol medialny III RP otrzyma kolejny potężny cios. Ale ludzie czerscy, resortowe dzieci i reżimowe wnuki łatwo nie popuszczą. A nuż uda się jeszcze zamącić w głowach choć niektórym lemingom.


Salon24_blog Waldemara Żyszkiewicza