strona główna arrow portrety arrow Odszedł zbyt wcześnie

Ksiądz prałat Zygmunt Malacki, przyjaciel, kustosz pamięci i sukcesor kapelana Solidarności, nie żyje.

Odszedł zbyt wcześnie


– To był kapłan z powołania, prawdziwy duszpasterz, a poza tym człowiek głębokiej wiary, skromny, pokorny, każdego gotów wesprzeć w potrzebie – mówi ks. Czesław Banaszkiewicz, rezydent w parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, od dwunastu lat zaprzyjaźniony ze zmarłym właśnie proboszczem. – Żył tylko sprawą beatyfikacji. Nieraz mu mówiłem: księże Zygmuncie, gdyby nie ty, pewnie nic by z tego nie wyszło.

Prałat Zygmunt Malacki, proboszcz żoliborskiego sanktuarium u grobu ks. Jerzego Popiełuszki, zmarł po długiej chorobie w sobotę, 7 sierpnia, wieczorem. Urodzony na Podlasiu w 1948 roku, święcenia kapłańskie w stołecznej archikatedrze przyjął w czerwcu 1975, z rąk kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przez cztery lata, był wikarym w parafii św. Wojciecha w Wiązownie. Podczas kolejnego wikariatu w parafii Matki Boskiej Różańcowej na Bródnie, trwającego aż do wakacji 1984, prowadził duszpasterstwo licealistów i studentów. Później przez wiele lat był rektorem u św. Anny, a od roku 1998 do śmierci sprawował probostwo na Żoliborzu.

Duszpasterz z krwi i kości

Zwieńczeniem kapłańskiej posługi proboszcza od św. Stanisława Kostki stało się wyniesienie na ołtarze Sługi Bożego Jerzego Popiełuszki. Ksiądz prałat Malacki poświęcił wiele starań, aby upamiętnić życie, kapłaństwo oraz męczeńską śmierć kapelana Solidarności, z którym kiedyś, jeszcze w czasach seminaryjnych, przez pół roku dzielił nawet pokój.

– Stawiał przed sobą wiele trudnych zadań, inicjował, organizował, zakładał fundacje, dbał o powierzone mu świątynie – mówi Ewa Anna Zając, wychowanka księdza prałata jeszcze z czasów jego wikariatu na Bródnie. – Ale praca duszpasterska w parafii zawsze stanowiła dla niego priorytet. Pamiętam, jak po 14 latach rektorowania w kościele św. Anny, sam mówił, że chciałby już zostać proboszczem.

Jakim był człowiekiem? Przenikało go poczucie odpowiedzialności za wszystko, czym się zajmował. I chęć, żeby to, co uznaje się za ważne, wykonać jak najlepiej. Dążenie do perfekcjonizmu? Trochę tak, ale ze świadomością, że to jednak pokusa,
z którą należy walczyć. Parafianie z Bródna, nie tylko ci zaprzyjaźnieni z księdzem prałatem, do dziś wspominają jego kazania podczas niedzielnych mszy o 13. Później,
u św. Anny, jego pasją stała się ostatnia niedzielna msza, ta o 21, dla studentów i absolwentów. A posługę na Żoliborzu wypełniły nie tylko starania o beatyfikację ks. Popiełuszki czy szykowanie przyszłego sanktuarium, ale i duszpasterstwo ludzi pracy.

Zasłużony dla Warszawy, Kustosz Pamięci Narodowej

Był sekretarzem Komisji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Akademickiego, przez wiele lat kierował Warszawską Akademicką Pielgrzymką Metropolitalną (WAPM), następnie sprawował funkcję Duszpasterza Ludzi Pracy Archidiecezji Warszawskiej. Droga Krzyżowa ulicami Starówki w Wielki Piątek, która utrwaliła się już w stołecznej tradycji, to pomysł i dzieło księdza prałata Malackiego, z czasów jego pracy w stołecznym kościele rektoralnym św. Anny.

Pomysłowy duszpasterz, animator licznych grup formacyjnych, twórca fundacji „Pro Bono”, „Bonum”, fundacji im. Księdza Jerzego. Współfundator Fundacji Academia Iuris. Pisał i wydawał książki, w tym autobiograficzną „Na służbie u św. Anny”, był także twórcą i współautorem rozważań duchowych dla uczestników pielgrzymek oraz redaktorem pracy zbiorowej „Ku Jasnej Górze z WAPM”.

– Bogactwo i różnorodność jego dzieła wzięła się stąd, że podczas pełnienia swych misji starał się rozeznać potrzeby środowiska i wyjść im naprzeciw – uważa Ewa Anna Zając. – Potrafił założyć teatr, który stawał się potem grupą formacyjną, prowadził młodych ludzi w góry. A wędrówki po tatrzańskich szlakach, które ukochał, stanowiły jednocześnie skuteczne narzędzie ewangelizacji.

To właśnie koledzy pani Ewy, wspólnie z księdzem Malackim, w czerwcu 1984 roku na Przysłopie Miętusim, przy ścieżce wiodącej w stronę żlebu Kobylarz, postawili krzyż, który po kilku tygodniach zniknął. Takie były czasy. W sześć lat później, akcja została ponowiona. I ten drugi krzyż pozostał. Czasem odprawia się przy nim msze polowe. A pierwszy, który po latach się odnalazł, stoi na podwórku jednego z gospodarstw w nieodległym Dzianiszu.

Z Panem Bogiem się nie dyskutuje

Otwarty na ludzi, serdeczny, dobry. Czasem zdarzało mu się wybuchnąć, ale zaraz potem przepraszał. Zapobiegliwy proboszcz, gorliwy kapłan, ceniony przez wielu parafian spowiednik. Na Żoliborzu ksiądz Malacki rozwinął swoje talenty organizatorskie.

– Dokończył budowy domu pielgrzyma „Amicus”, powiększył zbyt ciasne przy większej koncelebrze prezbiterium, uporządkował otoczenie świątyni, ważne przecież ze względu na wciąż rosnący ruch pielgrzymkowy do grobu księdza Jerzego – wylicza Katarzyna Soborak, współorganizatorka Kościelnej Służby Informacyjnej. – No i wspólnie z zespołem, oprócz księdza proboszcza byli w nim Ewa Anna Zając oraz artysta plastyk Grzegorz Pfeifer, przygotował ważny projekt Muzeum Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki.

– Ksiądz prałat, dobry gospodarz tego ważnego dla Solidarności miejsca, trafnie oceniał krajową scenę polityczną i coraz trudniejszą sytuację ludzi pracy. Potrafił z uwagą wysłuchać, znaleźć właściwe słowo, wesprzeć dobrą radą – wspomina Grzegorz Iwanicki, sekretarz ZR Mazowieckiej „S”.

– Do mnie to jeszcze nie dociera. Żoliborskie sanktuarium bez prałata Malackiego? Nie umiem sobie tego wyobrazić. Przecież on tchnął nowego ducha w msze za ojczyznę, powołał wiele inicjatyw, ważnych nie tylko dla mazowieckich, ale i ogólnopolskich struktur naszego związku – przypomina Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia „S”. – Był dla nas jak ojciec, który potrafi ostro skarcić, ale zawsze przyjmie z otwartymi ramionami. W „Amicusie” odbyło się wiele posiedzeń naszych statutowych gremiów, często też przychodziliśmy się pomodlić u grobu ks. Jerzego, albo już całkiem prywatnie na kawę do księdza proboszcza.

Związkowcy z „S”, w tym również z krajowej sekcji służby zdrowia, od lat biorą liczny udział w zainicjowanej przez księdza prałata Drodze Krzyżowej Ludzi Pracy, która w okresie Wielkiego Postu przemierza żoliborskie ulice.

– To były naprawdę dobre, serdeczne relacje, a nasze więzi zacieśniły się jeszcze po ogłoszonym przez Solidarność Roku księdza Jerzego, w dwudziestą rocznicę jego męczeńskiej śmierci. Dlatego kościół na Żoliborzu na zawsze pozostanie dla związku miejscem szczególnym – mówi Maria Ochman.

– To dobrze, że ks. Malacki spocznie obok prałata Boguckiego, nieopodal grobu swego przyjaciela-męczennika – dodaje Iwanicki. – Będziemy tu wracać, teraz już z trzema wiązankami kwiatów.

„Tygodnik Solidarność” nr 34, z 20 sierpnia 2010