strona główna arrow kultura arrow Wawrzyn dla Holewińskiego

To jedyny laur, na którym naprawdę mi zależało – powiedział Wacław Holewiński, powieściopisarz i scenarzysta, uhonorowany Nagrodą Literacką im. Józefa Mackiewicza, za powieść „Opowiem ci o wolności”.

XII edycja Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza

Wawrzyn dla Holewińskiego

Wacław Holewiński, laureat tegorocznej NLiJM, odpowiada na laudację wygłoszoną przez Rafała Ziemkiewicza_fot. Katarzyna Boruń-Jagodzińska

– Od dziś będę miał dwie statuetki patrona nagrody, chyba nikomu przede mną jeszcze się to nie udało – cieszył się tegoroczny zwycięzca, który w 2004 roku dostał wyróżnienie za „Lament nad Babilonem”. Nie wiedział jednak, że w wypełnionej amfiteatralnej sali Domu Literatury siedzi m.in. Sławomir Cenckiewicz, dwukrotnie już
w latach 2005 i 2009 wyróżniany przez Mackiewiczowską kapitułę.

Trzy powieści, dwa zbiory wierszy, spowiedź-rzeka, naukowa biografia oraz cztery pozycje eseistyczno-publicystyczne poświęcone refleksji nad współczesnością i niezbyt odległą historią. Spośród trzynastu nominowanych, gatunkowo – jak widać – bardzo różnych książek, jurorzy wybrali opowieść o Pannach Wyklętych, monografię dokumentującą los pisarza, który miał zostać wymazany z ludzkiej pamięci, oraz napisaną ze swadą wykładnię alternatywnych dziejów II Rzeczypospolitej, powiedzmy, takie swoiste historical fiction.

Niezłomni: Atlantyda w oceanie niepamięci

– Wacław Holewiński już swym prozatorskim debiutem, powieścią o losach
płk. Tadeusza Danilewicza, wysokiego dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych, przyciągnął uwagę publiczności oraz krytyków, w tym naszej kapituły – mówił Rafał Ziemkiewicz, uzasadniając tegoroczny werdykt. – Tym razem napisał o uczestniczkach antyniemieckiej i antybolszewickiej konspiracji narodowej, prześladowanych zarówno przez gestapo, jak i UB.

Laudator wskazał na trudności, piętrzące się przed autorem takiego przedsięwzięcia. Należą do nich nie tylko wyuczona zbiorowa amnezja, lecz także radykalna odmienność postaw pokolenia wychowanego w II RP oraz współczesnych Polaków, najpierw „przez 50 lat poddanych socjalistycznemu praniu mózgów, a następnie od blisko ćwierćwiecza kuszonych obietnicą materialnej obfitości za cenę pogrążenia się w bezrefleksyjnej konsumpcji i panświnizmie”.

Ziemkiewicz podkreślił, że powieściopisarz podjął się wyzwania trudnego, wręcz zuchwałego, żeby tę polską Atlantydę zasypaną głazami metodycznie fabrykowanej niepamięci wydobyć z dna oceanu. Żeby tamtych Polaków i Polki, którzy przed obowiązkami wobec ojczyzny nie uchylali się nawet wtedy, gdy okoliczności wymagały od nich ofiary z własnego życia, uczynić dla ludzi współczesnych kimś bliskim, zrozumiałym, godnym naśladowania.

I ten zamiar, mimo niedostatku faktów oraz nielicznych zachowanych dokumentów, w ocenie Mackiewiczowskiej kapituły w pełni się pisarzowi powiódł.

– Nagradzamy dziś powieść, przynoszącą prawdę najczystszą, bo prawdę artystycznej kreacji autora o sporym już dorobku, którego proza skutecznie rekonstruuje ducha tamtej Polski, tamtej wiary i tamtego poświęcenia – wyjaśniał Ziemkiewicz. I puentował: – „Opowiem ci o wolności”, (Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2012), to nie opowieść biograficzna o Marii Nachtman i Walentynie Stępkowskiej. Te dwa kobiece portrety stanowią rodzaj zbiorowego wskrzeszenia, kolejnego, jakiego dokonuje swym piórem Wacław Holewiński.

Dziękując za nagrodę, laureat wyznał, że osobiście jest już trochę znużony pisaniem o żołnierzach niepodległościowej konspiracji.

– Poświęciłem tej tematyce cztery ze swych powieści, napisałem trzy scenariusze. I jeszcze co najmniej jedną, zaczętą już książkę napiszę – zadeklarował Holewiński.
– Namawiam jednak kolegów po piórze, żeby również zajęli się tym ważnym tematem, bo artystyczne świadectwa o bohaterstwie Żołnierzy Wyklętych można wciąż policzyć
na palcach obu rąk. A to stanowczo zbyt mało.

Goetel: świadek katyńskiego ludobójstwa

Jedno z dwóch tegorocznych wyróżnień przypadło Krzysztofowi Polechońskiemu, z Wrocławia, za monografię „Pisarz w czasach wojny i emigracji. Ferdynand Goetel i jego twórczość w latach 1939–1960” (Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, 2012).

– Ferdynand Goetel należał do pisarzy szczególnie źle obecnych w Polsce Ludowej, co uderzało na tle jego popularności i uznania, jakimi cieszył się w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Po wojnie, autor „Z dnia na dzień” znalazł się
na emigracji, w kraju zaś nie tylko nie wydawano żadnych jego książek, ale w dodatku
z bibliotek wycofywano egzemplarze utworów wydanych przed rokiem 1939. Dlaczego? Goetel, podobnie jak Józef Mackiewicz, był w Katyniu podczas ekshumacji w 1943 roku, więc stał się niewygodnym świadkiem sowieckiego ludobójstwa – przypominał w swym wystąpieniu prof. Maciej Urbanowski.

Laudator mówił także o innych dokonaniach wrocławskiego badacza, który od lat zajmuje się literaturą dwudziestolecia międzywojennego oraz powojennym dorobkiem pisarzy emigracyjnych. – Oprócz pracy o Goetlu, pisywał o Sergiuszu Piaseckim, Florianie Czarnyszewiczu, Józefie Mackiewiczu. Przygotowywał wybory pism Kazimierza Sosnkowskiego i Józefa Piłsudskiego. Wszystkie te przykłady ujawniają skłonność Polechońskiego do autorów znakomitych, ale zapomnianych, do indywidualistów często wyklętych z powodów politycznych – dowodził Urbanowski.

Dziękując za wyróżnienie i życząc nagrodzie z takim patronatem jak najdłuższego trwania, Polechoński powiedział: – Książka o Goetlu, jako pozycja naukowa, miała wszelkie dane pokryć się kurzem na regałach księgarskich czy bibliotecznych. Ku mojemu zaskoczeniu, ale i radości została dostrzeżona, za co szanownej kapitule jestem szczerze wdzięczny.

Polityka: odwaga przekraczania tabu

Drugim wyróżnieniem uhonorowano Piotra Zychowicza za pracę „Pakt Ribbentrop-Beck, czyli jak Polacy u boku III Rzeszy mogli pokonać Związek Sowiecki” (Wydawnictwo Rebis, 2012). Uzasadnienie tej decyzji kapituły wziął na siebie Stanisław Michalkiewicz.

Sekretarz kapituły przypomniał ogromny rezonans społeczny, jaki wywołała
przed rokiem książka Zychowicza. I wskazał, że oprócz życzliwego zainteresowania części odbiorców, ściągnęła także gromy na głowę autora.

– Zychowicz zadał sobie pytanie, na ile inaczej mogłyby się potoczyć losy Polski, Europy, a nawet świata, gdyby w 1939 roku to Polska, zamiast Rosji Sowieckiej, zawarła sojusz polityczny z Rzeszą niemiecką – mówił Michalkiewicz. – To oczywiście rodzaj fantastyki historycznej, wymagającej jednak od autora dyscypliny w trzymaniu się faktów. I ten warunek książka Zychowicza spełnia. Choć można dyskutować, czy jego wizja Polski, wkraczającej dzięki takiemu paktowi na drogę mocarstwowości, nie jest nazbyt optymistyczna.

Zdaniem Michalkiewicza, kreśląc swą alternatywną wizję historii Zychowicz odważnie przekracza tabu politycznej poprawności. Natomiast jego oponenci, krytykując skrajnie niemoralny charakter ewentualnego paktu z Hitlerem, nie widzą żadnego problemu w sojuszu ze Stalinem, zbrodniarzem na znacznie przecież większą skalę. Argumentów na rzecz zawarcia taktycznego paktu z Rzeszą dostarcza też choćby porównanie powojennej sytuacji Polski i Węgier.

– Książka Piotra Zychowicza ośmiela nas nie tylko do snucia marzeń o Polsce mocarstwowej, ale i zachęca do odwagi w przyjmowaniu rozstrzygnięć politycznych, które mogą mieć istotny wpływ na przyszłe losy narodu. Zwłaszcza dziś jest to nader wartościowa zachęta – konkludował Michalkiewicz.

– Ta książka, którą znalazłem w biblioteczce ojca, zmieniła moje życie – mówił Piotr Zychowicz, pokazując bezdebitowe wydanie „Sprawy pułkownika Miasojedowa” Józefa Mackiewicza. – Mimo drobnego druku, pochłonąłem ją w jedną noc. Potem przeczytałem wszystkie inne książki oraz publicystyczne artykuły tego autora.
I przeszedłem na jego stronę.

Zdobywca Mackiewiczowskiego wyróżnienia, co było – jak podkreślił – jego młodzieńczym marzeniem, deklarował, że odczuwa wspólnotę poglądów z autorem „Kontry”, że podobnie jak on uważa się za antykomunistę i odczuwa nostalgię za utraconą ojczyzną, czyli Wielkim Księstwem Litewskim, które wspólnie z Koroną tworzyło potęgę Rzeczypospolitej.

– Wierzę, że walka o upowszechnienie jego myśli, którą panowie także przecież prowadzicie, zakończy się zwycięstwem, bo Józef Mackiewicz jest pisarzem przyszłości – zakończył Zychowicz.

autorska wersja tekstu opublikowanego przez
„Tygodnik Solidarność” nr 47, z 22 listopada 2013