Zbysław M. wita się z przyszłością |
Chłód lata parny muślin rychły kres wakacji. Zbysław M. po podróży wita się z przyszłością. Miękki ruch dłoni: tramwaj uwozi znajomą. Jednak stare miasto nie zna wytchnienia. Czyha na rogu ulic gdy gęstnieje mrok.
- Dwie doby w drodze i dziś wciąż na nogach. Patrzę na znane trakty wśród dawnej substancji i piękna: trwają wbrew szarości.
Śniegi śniegi Dalekiej Północy.
- Boję się przedwczesnej jesieni: zaznałem już deszczu i chłodu. Bezlitosne światło obcych łazienek wydobywa kruchość ciał. Dotkliwa jest młodość pod osłoną nocy.
Deszcz w Helsinkach i śnieg w Laponii. I deszcz w Helsinkach.
- A rówieśnicy wtopieni w szarość ścian? Gdy brak ciepłego lata przygód greckiej plaży trzeba mieć w życiu dobrze określony cel: przeć doń zuchwale namiętnie cierpliwie.
Czy deszcz ze śniegiem śnieg z deszczem uchronią przed natręctwem powtórzeń?
- Dziecko ogrody albo posłannictwo: wtedy można abstrahować od ciała które nas zawodzi - konkluduje Zbysław M. śledząc swe zwierciadlane odbicie.
Ciemna sień z dzieciństwa. Zalane słońcem podwórko. Płatki śniegu na kryształowej tafli: lustra? jeziora? kałuży?
- Ułudna niepochwytność mgnień i nakłuć: w przegubie stygmat wiecznie schnącej farby jak ognik papierosa na gładkiej skórze. Spazm czy rafinada?
Ulewa w Helsinkach. Wycieraczki mozolnie rozdzielają wody: tworzą strefy widoczności.
Zbysław M. rusza przed siebie: mroki Plant pieszczą jego oczy. Zaledwie przed miesiącem kwitły tutaj lipy. Dziś zapach przypomina Targ Rybny w Helsinkach.
W Laponii śnieg się skrzy: chrzęści pod nogami gdy Maestra Boznańska staje przy sztalugach.
Zbysław M. odwraca głowę. W grach światła i półcieni w migotliwym mroku z uporem poszukuje wolnych wartościowości: sprawdza nietrwałe wiązania.
(1986,1989)
|