strona główna arrow poezja arrow Teleologia miłości
Teleologia miłości

Wyobraź sobie niemłodego już człowieka
który poświęcił swe życie wszystkim
rodzajom pracy. Wyobraź go sobie
podczas wędrówki w górach
z prostym uśmiechem na jasnej twarzy.
Widzisz: oto postępuje w górę
krok za krokiem stopień za stopniem
zbliża się do nieba.
                            Zachowaj w pamięci
ten obraz a tym czasem popatrz gdzie indziej.

Z wiezienia w innym górzystym kraju
ucieka chyłkiem (ale czy wystarczająco
chyłkiem?) młody mężczyzna o ciemnej
twarzy i zaciętych błyszczących oczach.
Życie wcześnie zaczęło go krzywdzić.
Teraz uchodzi z kraju unosząc ze sobą
jedynie przenikliwą roślinkę zemsty
którą starannie pielęgnuje.

Dalej historia potoczy się sama
skoro pierwszy impuls został jej nadany.

Niemłody człowiek o jasnej twarzy
zaszedł już bardzo wysoko.
Często odwiedza różne ziemie
które całuje i zostawia na nich trwały ślad.
Młody mężczyzna z twarzą ciemną
od determinacji też często zmienia
miejsca pobytu. On również pozostaje
w bliskiej styczności z ziemią.
Można powiedzieć że zaciera własne ślady.
Zachowaj ich obu w pamięci.

Zwinny gołąb a może synogarlica
przecina drogę słońca na lazurowym niebie.
Jest pięknie. Senna jaszczurka pośród mchów
wygrzewa się na parującej skale.
Jeszcze nic się nie stało. Trwa dzień.

Niemłody człowiek pracuje dla dobra.
Młody mężczyzna odpoczywa w luksusowym hotelu.
Kształt dobra (o ile żywi jakieś przeświadczenia
w tym względzie) musi jego zdaniem
mieć całkowicie odmienny charakter.
Tego jednak nie próbuj się dowiedzieć.

Ale oto ich ścieżki krzyżują się.
Dotykają stopami jednej ziemi
wyciągnięte ręce wskazują różne nieba.
Łączy ich zrodzona z wiary żarliwość.
Dzieli nienawiść dzieło chytrego rozumu.
Dzieli ich jeszcze odległość: tych kilkanaście
metrów które pocisk pokonuje natychmiast.
Padają strzały.
                   Pada również niemłody człowiek
frasobliwy teraz i dyskretnie broczący krwią.
Młody mężczyzna o poszarzałej nagle twarzy
nie okazuje takiej powściągliwości w ruchach.
Przeciska się przez oniemiały tłum
próbuje uciekać.
                      Na próżno. Nie może
uciec przeznaczeniu. Ich drogi
już się połączyły. Będą żyć obaj ale pozostaną
w niewielkim oddaleniu. Słychać płacz
modlitwę okrzyki przerażenia.

Niemłody człowiek stara się uśmiechnąć.
Ofiara spełniona miłość znów zatriumfuje.
Nie zna jeszcze imienia młodego mężczyzny
który nacisnął spust ale już wie
że cierpi dla przemożnej namiętności
zdolnej unicestwić wszystko i odrodzić.
On wie najlepiej że tę pustoszącą broń
skierowali weń ci którzy
kochają go bardzo.
                           Czy rozumiesz?


(1982)