Wyobraź sobie niemłodego już człowieka który poświęcił swe życie wszystkim rodzajom pracy. Wyobraź go sobie podczas wędrówki w górach z prostym uśmiechem na jasnej twarzy. Widzisz: oto postępuje w górę krok za krokiem stopień za stopniem zbliża się do nieba. Zachowaj w pamięci ten obraz a tym czasem popatrz gdzie indziej.
Z wiezienia w innym górzystym kraju ucieka chyłkiem (ale czy wystarczająco chyłkiem?) młody mężczyzna o ciemnej twarzy i zaciętych błyszczących oczach. Życie wcześnie zaczęło go krzywdzić. Teraz uchodzi z kraju unosząc ze sobą jedynie przenikliwą roślinkę zemsty którą starannie pielęgnuje.
Dalej historia potoczy się sama skoro pierwszy impuls został jej nadany.
Niemłody człowiek o jasnej twarzy zaszedł już bardzo wysoko. Często odwiedza różne ziemie które całuje i zostawia na nich trwały ślad. Młody mężczyzna z twarzą ciemną od determinacji też często zmienia miejsca pobytu. On również pozostaje w bliskiej styczności z ziemią. Można powiedzieć że zaciera własne ślady. Zachowaj ich obu w pamięci.
Zwinny gołąb a może synogarlica przecina drogę słońca na lazurowym niebie. Jest pięknie. Senna jaszczurka pośród mchów wygrzewa się na parującej skale. Jeszcze nic się nie stało. Trwa dzień.
Niemłody człowiek pracuje dla dobra. Młody mężczyzna odpoczywa w luksusowym hotelu. Kształt dobra (o ile żywi jakieś przeświadczenia w tym względzie) musi jego zdaniem mieć całkowicie odmienny charakter. Tego jednak nie próbuj się dowiedzieć.
Ale oto ich ścieżki krzyżują się. Dotykają stopami jednej ziemi wyciągnięte ręce wskazują różne nieba. Łączy ich zrodzona z wiary żarliwość. Dzieli nienawiść dzieło chytrego rozumu. Dzieli ich jeszcze odległość: tych kilkanaście metrów które pocisk pokonuje natychmiast. Padają strzały. Pada również niemłody człowiek frasobliwy teraz i dyskretnie broczący krwią. Młody mężczyzna o poszarzałej nagle twarzy nie okazuje takiej powściągliwości w ruchach. Przeciska się przez oniemiały tłum próbuje uciekać. Na próżno. Nie może uciec przeznaczeniu. Ich drogi już się połączyły. Będą żyć obaj ale pozostaną w niewielkim oddaleniu. Słychać płacz modlitwę okrzyki przerażenia.
Niemłody człowiek stara się uśmiechnąć. Ofiara spełniona miłość znów zatriumfuje. Nie zna jeszcze imienia młodego mężczyzny który nacisnął spust ale już wie że cierpi dla przemożnej namiętności zdolnej unicestwić wszystko i odrodzić. On wie najlepiej że tę pustoszącą broń skierowali weń ci którzy kochają go bardzo. Czy rozumiesz?
(1982)
|