Jabil Circuit to firma nowoczesna, przebojowa i podobno społecznie odpowiedzialna. Ale nie w Kwidzynie.

Zarobki? Mogę wam obniżyć

Jabil Circuit Kwidzyn_zdjęcie satelitarne

Z początkiem 2012 roku w kwidzyńskim Jabilu zaczęły się zwolnienia pracowników. Według danych tamtejszego Powiatowego Urzędu Pracy, tylko w ciągu miesiąca zatrudnienie w fabryce produkującej teraz głównie solary, czyli ogniwa fotowoltaiczne, oraz podzespoły elektroniczne, straciło około pięciuset pracowników. Mimo tak znaczącej skali redukcji, w niespełna 40-tysięcznym Kwidzynie nikt o zwolnieniach grupowych nie usłyszał, bo większości zwolnionych, zatrudnianych w Jabilu za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej, po prostu nie odnowiono umów. A nasze prawo, korzystne dla pracodawców, nieprzedłużenie umowy traktuje inaczej niż zwolnienie z pracy, choć w obu przypadkach praktyczne skutki dla osoby tracącej źródło utrzymania niczym się przecież nie różnią.

Nasi drodzy pracownicy

Wśród zwolnionych znalazła się jednak również grupa pracowników z wieloletnim stażem pracy, którzy pamiętają powstawanie tych zakładów, produkcję telewizorów philips i dobrze wspominają czasy, gdy firmą kierował poprzedni prezes Andrzej Gołyga.

– Ludzie, którzy pracowali tu niemal od początku, nieraz po 17-18 lat, z dniem 1 marca 2012 dostali trzymiesięczne wypowiedzenie. Nie mogliśmy na to nie zareagować – mówi przewodnicząca Solidarności w Jabilu Grażyna Orkwiszewska, wyjaśniając powody wejścia organizacji związkowej w spór zbiorowy z pracodawcą. – Zwolnieni zwrócili się zresztą z tym do sądu pracy, ale sprawa w sądzie potrwa, bo przecież nie wyznaczono jeszcze nawet pierwszych terminów.

Sezonowe fluktuacje poziomu zatrudnienia w Jabilu to żadna nowość, zależą – co zrozumiałe – od liczby kontrahentów i wielkości zamówień, ale związkowcy trochę się niepokoją, że w miejsce zwalnianych pracowników z umową na czas nieokreślony, którzy osiągnęli już górne pułapy zaszeregowania, zacznie się wkrótce przyjmować nowe osoby poprzez agencje pracy tymczasowej. Podobno ludzie z leasingu są zatrudniani na analogicznych warunkach, jak ich poprzednicy, ale wtedy nie miałby sensu argument, jakiego użyto na jednym ze spotkań, tłumacząc związkowcom, że zatrudnianie pracowników-weteranów nazbyt podnosi płacowe koszty pracy.

– Ze związkowego punktu widzenia przeciwdziałanie narastającej fali przyjmowania pracowników na umowy czasowe i przez agencje to po prostu walka o normalność na rynku pracy – ocenia Zbigniew Koban, wiceprzewodniczący ZR Elbląskiego „S” i szef podregionu Kwidzyn.

Stali kontra leasingowcy

Lista problemów, które sprawiły, że Solidarność w Jabilu weszła w spór zbiorowy z pracodawcą, jest dłuższa. Ale najważniejsze są dwa punkty: utrzymanie normalnych, kodeksowo chronionych miejsc pracy oraz podwyżka wynagrodzeń. W tej pierwszej sprawie 8 marca udało się związkom zawrzeć z kierownictwem firmy porozumienie, w myśl którego stali pracownicy nie będą zwalniani dopóty, dopóki w kwidzyńskiej fabryce będą jeszcze osoby pozyskane poprzez agencje pracy tymczasowej.

– Żal mi tych ludzi – mówi przewodnicząca Orkwiszewska – ale jeśli nie zdołamy obronić przyzwoitej, kodeksowej formy zatrudnienia to wkrótce może dojść do tego, że w Jabilu na produkcji pozostaną wyłącznie pracownicy agencyjni, na umowach śmieciowych.

Choć jedni o drugich niczego nie wiedzą na pewno, bo informacja o warunkach zatrudnienia i wynagrodzenia pozostaje dziś w strefie półcienia, to agencyjni zazdroszczą stałym pracownikom pewności zatrudnienia, podczas gdy ci drudzy czują się stratni, ze względu na brak dodatków za pracę w nocy i w weekendy.

Spośród pięciu brygad pracujących na produkcji, dwie pierwsze składają się z pracowników na stałych umowach o pracę, trzy kolejne – z osób zatrudnionych przez agencje. I jakoś tak z harmonogramu pracy dziwnie wynika, że stali pracownicy Jabilu pracują tylko na dwóch pierwszych zmianach, natomiast leasingowcy kiedy popadnie: w piątek, świątek i w niedzielę. No i oczywiście na tzw. nocki też. Zważywszy że za pracę na nocnej zmianie obowiązywał dotąd dodatek w wysokości 31 proc., trudno się dziwić, że między ludźmi trochę z tego powodu iskrzyło.

Solidarność wyszła naprzeciw…

Odpowiadając na apel „S” o niezwalnianie stałych pracowników, prezes Marek Bania przedstawił niedawno propozycję rozłożonych w czasie przesunięć pracowników ze strefy okołoprodukcyjnej i magazynowej bezpośrednio do produkcji. Związek, uznając racje firmy, czyli mniejszy niż dotąd portfel zamówień, propozycję prezesa zarządu zaakceptował, choć można mieć wątpliwości, czy wszyscy zainteresowani zdecydują się na nowy, proponowany im zakres obowiązków.

– Nie wiem, czy np. inżynier testu zechce się przejść do produkcji – zastanawia się Grażyna Orkwiszewska. – Ale tu już każdy sam musi rozważyć argumenty za i przeciw. Najgorsze, że jeśli nie nadejdą jakieś nowe zamówienia, to pod koniec grudnia trzeba będzie i tak zwolnić jeszcze sto osób z tych zatrudnionych na stałe.

Związki wyszły naprzeciw trudnej propozycji pracodawcy w sprawie redukcji zatrudnienia. Propozycji tym trudniejszej, że w powiecie kwidzyńskim bezrobocie stanowi wciąż wielki problem społeczny. Natomiast w drugiej ważnej sprawie – wzrostu wynagrodzeń – pracodawca swoim związkowym partnerom podobnego zrozumienia nie okazał. Dla podtrzymania realnej wartości zarobków organizacja związkowa wystąpiła o podwyżkę nieznacznie tylko wyższą niż próg zeszłorocznej inflacji.

…a Zarząd wręcz przeciwnie

W odpowiedzi, zarząd firmy Jabil Kwidzyn przedłożył taką ofertę zmian, która zarobki pracowników produkcji, bo administracji już niekoniecznie, uszczupliłaby o około 10 proc.

– Bez tzw. dochodzeniówki, z obniżoną premią zakładową, ze zmniejszonymi dodatkami za system i nocki – wylicza przewodnicząca Solidarności. – Nie mogliśmy tego zaakceptować, odrzuciliśmy propozycję zarządu. Teraz czekamy już na wyznaczenie mediatora z listy krajowej.

Czy mediacja pomoże, co się dzięki niej da wskórać, nie wiadomo. Zdaniem Zbigniewa Kobana, sytuacja jest trochę nietypowa, bo firma wcale nie jest w złej kondycji. Niechęci do podniesienia wypłat pracownikom z Kwidzyna, przynajmniej o wysokość rocznej inflacji, nie da się uzasadnić brakiem pieniędzy. Przeciwnie, Jabil Circuit Poland w roku podatkowym 2010 (liczonym od 1 września 2009 do 31 sierpnia 2010) wykazał ponad 94 miliony czystego zysku, nie gorsze wyniki miał też rok później. A Roger Shahnazarian, z centrali na Florydzie, który niedawno odwiedził tutejszą fabrykę, na pytanie związkowców z „S” o pozycję ich firmy w wewnętrznym rankingu korporacyjnym odparł, że wśród europejskich zakładów produkcyjnych Kwidzyn zajmuje 2. miejsce, natomiast w świecie 5.

Pytanie do prezesa

Dlaczego, mimo finansowych i prestiżowych sukcesów Jabil Circuit Poland, prezes firmy odrzuca niewygórowany postulat utrzymania płacy realnej na poziomie z ubiegłego roku, a ludziom, którzy te zakłady tworzyli i na ich renomę zapracowali, chce w zamian o 10 proc. obniżyć płace? Zamierzaliśmy zadać to pytanie bezpośrednio, ale prezes Marek Bania na rozmowę z „Tygodnikiem Solidarność” się nie zdecydował.

Jabil Circuit Inc. – założona w 1966 amerykańska firma (teraz globalna korporacja o prawnej formie spółki akcyjnej), która zajmuje się m.in. projektowaniem i produkcją podzespołów elektronicznych. Zakłady produkcyjne Jabil Circuit znajdują się w kilkunastu krajach świata, na obu kontynentach amerykańskich, również w Europie i Azji. Główna siedziba mieści się w St. Petersburgu na Florydzie.
W ostatnich latach firma ugruntowała swą pozycję na rynku i odnotowała poważne sukcesy finansowe. Ich miarą może być choćby wysokość zarobków dyrektora generalnego i prezesa zarządu Timothy’ego L. Maina, które w roku podatkowym 2011 wyniosły 10, 3 miliona dolarów. Z kolei przychody firmy za pierwszy kwartał roku podatkowego 2012 wzrosły i osiągnęły pułap 4, 3 miliarda USD.

W ogłoszonym niedawno prestiżowym rankingu Magazynu „Forbes” na najbardziej cenione firmy świata w roku 2012, w kategorii producentów półprzewodników Jabil Circuit awansował z 11 na 7 pozycję, plasując się niewiele niżej od największych potentatów w branży, takich jak Intel czy Texas Instruments. Według listy dziewięciu kluczowych kryteriów, na dobrą reputację, jaką cieszy się firma z Florydy, zasłużyła sobie ona nie tylko innowacyjnością oraz jakością dostarczanych towarów i usług, ale także wysoko ocenianą społeczną odpowiedzialnością w prowadzeniu biznesu. Szczególny stosunek do klientów, akcjonariuszy oraz pracowników spółka z St. Petersburga potwierdza w firmowej witrynie www.jabil.com, deklarując tam m.in., że „inwestuje w rozwój swych pracowników na całym świecie, wspierając społeczności, w których oni żyją i pracują, oraz zmniejszając niekorzystny wpływ na środowisko naturalne”.

W Polsce Jabil Circuit ma dwa zakłady: usługowo-naprawczy w Bydgoszczy
oraz produkcyjny w Kwidzynie.

„Tygodnik Solidarność” nr 14, z 30 marca 2012