publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Stryj Witold, starszy brat ojca, lecz również pierwsza niespełniona miłość jej matki, zginął w Katyniu. To dlatego Maria Kaczyńska tam leciała. Arcypolska opowieść![]() Marylka, zwana też Muszką, urodziła się latem 1942 w nadleśnictwie Machowo, gmina Kobylnik, położonym nad Naroczą, największym jeziorem w II Rzeczypospolitej. 80 hektarów wody, rozległe lasy, malownicze pejzaże – opiewane przez Józefa Mackiewicza – przed 1939 ściągały tłumy letników. Natomiast w czasie wojny stanowiły dogodne tereny dla oddziałów partyzanckich, toteż w drewnianej leśniczówce, do której Czesław Mackiewicz ściągnął swą żonę Lidię, z domu Piszczako, nie było zbyt bezpiecznie. Wspomagani przez Litwinów Niemcy zwalczali AK-owską partyzantkę. Ale i tak najgroźniejsi dla AK byli Sowieci, nominalni sprzymierzeńcy. Czesław, jedno z ośmiorga dzieci Szymona Mackiewicza, z majątku Dobrzyń, niedaleko Zułowa, po wyleczeniu ran odniesionych na froncie we wrześniu 1939, wrócił w rodzinne strony, ożenił się i podjął rozpoczętą już przed wojną pracę W lasach nad Naroczą robiło się coraz groźniej. Czesław, który podobnie jak młodsi od niego brat Henryk i siostra Wilhelmina działał w AK, żonę z dzieckiem wysłał do Wilna. Lidię Lwow, podejrzewaną o konszachty z Niemcami, ludzie „Kmicica” zabrali do swej bazy. Przekonali się do niej. „Lala”, taki miała pseudonim, była pierwszą kobietą w oddziale partyzanckim na Wileńszczyźnie. Po „Kmicicu”, którego Sowieci żywcem obdarli ze skóry, dowództwo nad oddziałem przejął „Łupaszko”, legendarny dowódca Po 1945 za partyzantkę groziła zsyłka, więc ci z Mackiewiczów, którzy podczas wojny nie zginęli ani nie zakosztowali dobrodziejstw przymusowej turystyki po Kraju Rad, postanowili jechać do Polski. Chociaż dla rodu od pokoleń osiadłego Rodzicom Marylki jeszcze w Wilnie urodziły się bliźniaki, jednak dziewczynka Francuski i angielski biegle. Z hiszpańskim i rosyjskim sobie radziła. Do tego łacina. Skąd Marylka znała pięć języków? Gdzie nauczyła się grać na fortepianie? Jak to się stało, że oboje z Konradem chodzili do szkoły w Rabce i pomieszkiwali w tym samym domu, co ks. Maliński? Na ostatnie pytanie odpowiedź jest dość prosta: w leśniczówce w Nowej Brdzie panowała wilgoć, dzieci chorowały. W Złotowie też nie było lepiej. Lidia chciała się dalej kształcić, żyć wśród ludzi, a nie samotnie wyczekiwać na powrót męża z lasu. Dlatego nie wróciła z Czesławem na Pomorze. Mieszkała w Rabce, Całej sagi rodu Mackiewiczów tu nie zmieszczę, zresztą nie ma potrzeby. Zrobiła to już Barbara Stanisławczyk w swojej ważnej, intrygującej i świetnie napisanej książce „Ostatni krzyk. Od Katynia do Smoleńska – historie dramatów i miłości”, wydanej przez poznański Dom Wydawniczy „Rebis”. Stanisławczyk, członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, autorka kilku książek, specjalizuje się w reportażu historycznym, Bohaterami książki Barbary Stanisławczyk są ci, spośród pasażerów feralnego tupolewa, którzy „lecieli na groby swoich bliskich w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej” Stanisławczyk zdobyła też ciekawe relacje o wrogich działaniach przeciwko środowisku Rodzin Katyńskich. Już na początku lat 90. UOP ostrzegał przed rosyjskim szpiegiem, który zdołał dość wysoko uplasować się w strukturze FRK. Później przed próbami skłócenia rodzin ostrzegał też zainteresowanych Andrzej Przewoźnik. Nieraz trzeba było długo – pisze autorka – namawiać smoleńskich żałobników Gdy po wielu latach „Lala” spotkała się w Warszawie z Marią Heleną Kaczyńską, której mąż Lech był już wtedy prezydentem stolicy, Marylka obiecała jej pomóc w razie potrzeby. Słowa dotrzymała. Córka „Lali” dzięki prezydentowej dostała pracę Barbara Stanisławczyk, „Ostatni krzyk. Od Katynia do Smoleńska – historie dramatów i miłości”. Dom Wydawniczy „Rebis”, Poznań 2011. „Tygodnik Solidarność” nr 46, z 11 listopada 2011 |