strona główna arrow varia arrow Pamięci 96 ofiar tragedii smoleńskiej

Rok 2010 jest szczególny z powodu wielkiej traumy spowodowanej smoleńską katastrofą. Redakcja „Tygodnika Solidarność” odstępuje
od przyznania tradycyjnego już tytułu Człowieka Roku. W imię wartości wyznawanych przez NSZZ Solidarność chcemy ogarnąć najgłębszą pamięcią wszystkie 96 osób, które w tamtą bolesną sobotę, 10 kwietnia, odeszły
na wieczną wartę w służbie Ojczyzny.

Pamięci 96 ofiar tragedii smoleńskiej

Warszawa_Msza święta żałobna i pożegnanie 96 ofiar smoleńskiej tragedii w przeddzień pogrzebu Pary Prezydenckiej na Wawelu_fot. Tomasz Gutry


Od 1997 roku, w okresie świąteczno-noworocznym w naturalny sposób skłaniającym do refleksji nad minionym czasem, osobom zasłużonym dla wielkiej idei solidarności – w jej najróżniejszych przejawach i konkretyzacjach – przyznawaliśmy
tytuł Człowieka Roku „Tygodnika Solidarność”.

Wśród trzynastu dotychczasowych laureatów tego honorowego wyróżnienia
ze zrozumiałych względów najwięcej było osób bezpośrednio związanych z działalnością naszego związku (Ewa Tomaszewska, Alina Pienkowska, Bożena Borys-Szopa, Stanisław Szwed), ale ten tytuł otrzymali również trzej hierarchowie Kościoła katolickiego (abp Tadeusz Gocłowski, kardynał Stanisław Dziwisz i abp Sławoj Leszek Głódź), przywódca niewielkiego narodu, niezłomnie walczącego o swą niepodległość z pobliskim imperium (Asłan Maschadow), dwaj urzędujący prezydenci polskich miast (Lech Kaczyński i Jerzy Kropiwnicki). Trzykrotnie wyróżnienie przypadło paniom. W gronie uhonorowanych znaleźli się również wybitny uczony (Tomasz Strzembosz) oraz znany pisarz
(Waldemar Łysiak), nade wszystko ceniący sobie niezależność wypowiedzi.

Warto przypomnieć, że jednego z laureatów naszego wyróżnienia w niespełna rok później wybrano na prezydenta Rzeczypospolitej. Inny polityk uhonorowany przez nasz tygodnik na propozycję objęcia funkcji przewodniczącego w ważnym gremium
Unii Europejskiej musiał czekać jeszcze ponad dziesięć lat (Jerzy Buzek).

Tragiczny cień Smoleńska

Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że rok 2010 w szczególny sposób zapisze się w żywej pamięci historycznej Polaków. Dwie fale powodziowe boleśnie dotknęły południową i wschodnią część naszego terytorium. Ostra polaryzacja między zwolennikami dwóch największych partii, od pięciu lat trawiąca przestrzeń publiczną
i z trudem utrzymywana w ryzach, nieraz przybierała już formy bliskie zimnej wojnie domowej. Nic dziwnego, że mocno wpływało to na kształt debaty politycznej,
a także degradowało polski sposób uprawiania polityki w kraju i za granicą.

Jednak tym, co najbardziej zaciążyło nad naszym losem zbiorowym i obnażyło fatalny stan państwa u progu mijającego właśnie roku, stała się bez wątpienia kwietniowa tragedia nieopodal zaniedbanego wojskowego lotniska Smoleńsk-Północny.

Wobec tego, co tam się dokonało, choć właściwie nadal nie wiemy, co tam się stało i jak mogło do tego dojść… Wobec ogromnej straty, którą ponieśliśmy jako wspólnota narodowa i której rozmiary z każdym dniem coraz lepiej sobie uświadamiamy… Wreszcie wobec dojmującej potrzeby upamiętnienia tych wszystkich, których 10 kwietnia tak gwałtownie, zdecydowanie przedwcześnie i – chciałoby się rzec – tak niepotrzebnie utraciliśmy, dotychczasowa formuła honorowania zasług
i dokonań przez „Tygodnik Solidarność” wydała nam się po prostu niewystarczająca.
Nie dość pojemna. Nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych procedur.
Czasem również przekroczenia tradycji.

Niedokończona żałoba

Ten rok upłynął nam niewątpliwie pod znakiem żałoby. Nie mogło być inaczej, zważywszy na zakres i gatunkowy ciężar poniesionych strat. Na ich symboliczne znaczenie, od początku kwestionowane zresztą na różne sposoby i praktycznie umniejszane przez rządzących. Przeżyliśmy przecież, jako wspólnota narodowa,
szok spowodowany utratą wielu ważnych dla państwa osób. Nic dziwnego, że ból
po smoleńskiej tragedii nie ogarnął jedynie rodzin ofiar, ale rozlał się znacznie szerzej, przekraczając próg osobistego cierpienia i nabierając cech ogólnospołecznej traumy.

Rządzący krajem politycy pokazali jednak, że inaczej pojmują żałobę,
że w odmienny sposób rozumieją potrzebę upamiętnienia ofiar. Już po kilku zaledwie dobach narodową żałobę Polaków zaczęto kwestionować, kontestować, komentować bez cienia empatii, a w parę tygodni później wręcz po barbarzyńsku zakłócać. Sprowadzając rzecz do lapidarnej formuły, dominowała postawa typu: przecież dostaliście Wawel, o co jeszcze wam idzie? Pochówki ofiar przeprowadzone,
więc sprawa została załatwiona. Kto chce, prywatnie może sobie zmarłych opłakiwać, ale w sferze publicznej będziemy zajmować się całkiem innymi problemami
.

Pamiętanie – pamiątka – monument

Autorzy słownika synonimów (Warszawa 1996) wskazują na zasadniczą
bliskość znaczeniową słów pamięć oraz pomnik. Trudno przypuścić, żeby tego związku nie rozumieli ci, którzy rządzą teraz (po 10 kwietnia właściwie niepodzielnie) Rzecząpospolitą. Dlatego wywołana przez nich, a później zręcznie eskalowana awantura o krzyż pod Pałacem Prezydenckim musi przygnębiać i zasmucać. Spór o to, czy ofiary smoleńskiej tragedii mają przetrwać jedynie w serdecznych wspomnieniach swych bliskich i dzięki świadectwu tych, którzy się z nimi zetknęli za życia, czy powinny raczej znaleźć trwałe miejsce w zbiorowej pamięci Polaków, ma jeszcze inny wymiar, wysoce symboliczny, który zdaje się znikać z pola widzenia nie tylko pragmatycznym politykom wzbraniającym się godnie uczcić pamięć ofiar.

Blisko sto osób, które zginęły pod Smoleńskiem, to była przecież nasza reprezentacja narodowa. Doborowa kadra. I nie ma w tych słowach ani krzty przesady.

Prezydent RP z Małżonką i sporą grupą swych współpracowników. Ostatni prezydent RP na Wychodźstwie. Dziewięciu generałów, w tym szef sztabu i dowódcy wszystkich rodzajów broni. Przedstawiciele ordynariatów polowych różnych wyznań. Grono parlamentarzystów. Prezesi Narodowego Banku Polskiego oraz Instytutu Pamięci Narodowej. Kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Rzecznik Praw Obywatelskich. Ich tragiczna śmierć spowodowała istotny wyłom kadrowy w strukturach naszego państwa.

Oprócz tej licznej grupy osób kierujących ważnymi instytucjami centralnymi Rzeczypospolitej, nazwijmy ich ekipą państwowców, na pokładzie rządowego tupolewa znalazła się też wyselekcjonowana ekipa strażników polskiej pamięci narodowej
z organizacji pozarządowych. Byli wśród nich przedstawiciele Rodzin Katyńskich
i organizacji pokrewnych, prezes Komitetu Katyńskiego, przewodniczący
Światowego Związku Żołnierzy AK, sekretarz generalny Związku Sybiraków.

Anna Solidarność

A przecież był też na pokładzie popularny aktor, znany szczególnie jako interpretator postaci naczelnika Piłsudskiego. Był artysta plastyk, Polak z amerykańskim obywatelstwem, twórca pomnika katyńskiego odsłoniętego w zeszłym roku w Chicago. Była wreszcie postać na miarę symbolu, ważna nie tylko dla związkowców, a często zwana po prostu Matką Solidarności.

Właściwie dopiero próba porządkowania tej nieskończenie bolesnej dla Polaków w kraju i zagranicą listy ofiar, bez ograniczania się do imiennego wykazu pasażerów,
lecz raczej z intencją ukazania ich społecznej przynależności, zasług, talentów oraz zróżnicowania, w tym pokoleniowego, z uwzględnieniem załogi samolotu, członków Biura Ochrony Rządu i młodziutkich stewardes, uświadamia ogrom poniesionych strat.

Dlatego też uznaliśmy, że w imię wartości wyznawanych przez nasz związek, redakcję tygodnika i jego PT. Czytelników w roku smoleńskiej tragedii chcemy ogarnąć serdeczną pamięcią wszystkie 96 osób, które w pamiętną kwietniową sobotę,
o nieustalonej wciąż jeszcze godzinie odeszły na wieczną wartę w służbie Ojczyzny. A najlepszą formą upamiętnienia ich ofiary niech będą wspólne starania Polaków o pełne wyjaśnienie tej sprawy, czyli o międzynarodowy nadzór nad rzetelnością prowadzonych postępowań, które zarówno po stronie rosyjskiej, jak i polskiej pozostawiają wciąż zdumiewająco wiele do życzenia.

Ich zasług nie sposób przecenić

Prezydent Lech Kaczyński, profesor prawa pracy na UG, współpracownik KSS KOR, WZZ Wybrzeża, uczestnik sierpniowego strajku w 1980, doradca MKS, współautor tekstu Porozumień Gdańskich, delegat na I Krajowy Zjazd Delegatów Solidarności. Internowany. Jeden z doradców Lecha Wałęsy, uczestnik obrad „okrągłego stołu”, wiceprzewodniczący „S”, senator, szef BBN, prezes NIK, minister sprawiedliwości, prezes PiS, prezydent m. st. Warszawy.

Harcmistrz Ryszard Kaczorowski, białostocczanin, za udział w Szarych Szeregach skazany przez władze sowieckie na karę śmierci, potem wywieziony na Kołymę. Wyszedł z Rosji z armią generała Andersa, walczył pod Monte Cassino. Ostatni prezydent RP
na Wychodźstwie, który w 1990 przekazał insygnia prezydenckie II Rzeczypospolitej Lechowi Wałęsie.

Legendarna Anna Walentynowicz, osoba niezwykłych zasług i porównywalnej
z nimi skromności. Suwnicowa, działaczka na rzecz praw pracowniczych, członkini WZZ Wybrzeża, inwigilowana, rozpracowywana, wielokrotnie nękana przez SB. Wraz z Aliną Pienkowską uratowała przedwcześnie zakończony przez Wałęsę strajk sierpniowy
w 1980, podjęty zresztą przez stoczniowców w intencji przywrócenia jej do pracy. Internowana, aresztowana, sądzona. Niezłomna, stała w poglądach, przeciwniczka „okrągłego stołu”.

Poseł Arkadiusz „Aram” Rybicki, współpracownik KOR, współzałożyciel gdańskiego SKS, redaktor „Bratniaka”, współzałożyciel i jeden z liderów Ruchu Młodej Polski. Uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej, rzecznik prasowy KKP, kierownik BIP „S”. Internowany, rozpracowywany przez SB, w latach 80. bliski współpracownik Lecha Wałęsy. W III RP pełnił wiele funkcji publicznych, m.in. był wiceprzewodniczącym
Partii Konserwatywnej, później wstąpił do SKL, w 2007 został posłem z listy
Platformy Obywatelskiej.

Prezes IPN Janusz Kurtyka, działacz opozycji demokratycznej w Krakowie. Współzałożyciel NZS w Instytucie Historii UJ, wykładowca podziemnego Chrześcijańskiego Uniwersytetu Robotniczego, przy słynnej parafii mistrzejowickiej. Redaktor naczelny „Zeszytów Historycznych WiN”, przewodniczący „S” w Instytucie Historii PAN. Autor 140 publikacji naukowych z zakresu historii Polski średniowiecznej oraz antykomunistycznego oporu w Polsce po roku 1944. Organizator i dyrektor krakowskiego oddziału IPN, od grudnia 2005 prezes instytutu.

Biografie przedwcześnie zamknięte

Już tych kilka nazwisk pokazuje, jak wielkie straty poniosły polskie środowiska solidarnościowe i patriotyczno-niepodległościowe. A przecież po roztrzaskaniu się rządowego samolotu pod Smoleńskiem wiele takich ważnych biogramów
z Encyklopedii Solidarności trzeba było przedwcześnie domknąć.

Posłanka Grażyna Gęsicka, doktor socjologii, w związku od 1980, której sprawności w pozyskiwaniu unijnych funduszy nikt ani wcześniej, ani później na ministerialnym urzędzie nie potrafił dorównać. Przemysław Gosiewski, wicepremier
w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, wcześniej kolporter wydawnictw bezdebitowych, działacz NZS, pracownik Biura KK „S” w Gdańsku. Janusz Krupski, absolwent KUL, inicjator pamiętnych „Spotkań”, najpierw w wersji drugoobiegowej, później już wydawanych oficjalnie, wiceprezes IPN.

Stefan Melak, współzałożyciel i przewodniczący konspiracyjnego Komitetu Katyńskiego, inicjator i autor wielu pomników, którego długoletnich zasług dla krzewienia prawdy o tej zbrodni i chronienia pamięci o jej ofiarach nie sposób przecenić. Maciej Płażyński, drukarz i kolporter podziemnych wydawnictw NZS, marszałek Sejmu, wicemarszałek Senatu, współzałożyciel Platformy Obywatelskiej, prezes Stowarzyszenia Wspólnota Polska. Sławomir Skrzypek, związany ze śląskim środowiskiem niepodległościowym, działacz Federacji Młodzieży Szkolnej, NZS i KPN, pracownik ZR Śląsko-Dąbrowskiego „S”, absolwent kilku uczelni w Polsce i zagranicą, ceniony prezes NBP.

Zasług wszystkich przypomnieć tu nie zdołamy. Ale wszystkim, których wtedy utraciliśmy, mówimy: Cześć Ich Pamięci!




W imię wartości wyznawanych przez związek, redakcję tygodnika oraz jego PT. Czytelników w roku smoleńskiej tragedii chcemy ogarnąć najgłębszą pamięcią wszystkie
96 osób, które w tamtą bolesną sobotę, 10 kwietnia,
odeszły na wieczną wartę w służbie Ojczyzny.

Najlepszą formą upamiętnienia ich ofiary niech staną się wspólne zabiegi Polaków w kraju i zagranicą o pełne wyjaśnienie tej sprawy, czyli o międzynarodowy nadzór
nad rzetelnością prowadzonych postępowań, które dotąd zarówno po stronie rosyjskiej, jak i polskiej pozostawiają zdumiewająco wiele do życzenia.

Redakcja „Tygodnika Solidarność”


„Tygodnik Solidarność” nr 51-52, z 17 – 24 grudnia 2010