Tukidydes, Platon, Arystoteles, Cycero, św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, Grocjusz. Przy wszystkich różnicach, zrozumiałych choćby ze względu na odmienność epok, w jakich przyszło im żyć, łączy tych myślicieli tradycyjne rozumienie polityki.
Wojna nowego ze starym
Oraz mocne przekonanie, że brak powściągów moralnych w domenie publicznej zawsze kończy się źle dla rządzonych i rządzących. Tę klasyczną zasadę, która legła u podstaw kultury europejskiej, zakwestionowali później Machiavelli, Hobbes, Locke oraz amerykańscy utylitaryści, do rangi absolutu podnosząc – odpowiednio – skuteczność, posłuszeństwo wobec władzy, wolność jednostki lub przeświadczenie, że za prawdę należy uznać to, z czego człowiek ma jakiś pożytek.
Dziesięć wielkich nazwisk, przywołanych powyżej, łączy jeszcze jedno: życie, pisma i poglądy tych filozofów, ich wpływ na rozwój kultury europejskiej, czy szerzej: zachodniej cywilizacji – stanowią zawartość wydanej niedawno „Historii filozofii politycznej. Od Tukidydesa do Locke’a”, pióra W. Juliana Korab-Karpowicza. Ciekawe wątki biograficzne, zarysowanie tła epoki, czytelna prezentacja istoty sporu między klasycznością a modernością, jak nazwał autor postawę negującą tradycjonalizm – to niewątpliwe walory książki Karpowicza.
Z lekkością stylu, nabytą zapewne dzięki dydaktycznemu doświadczeniu na uczelniach zagranicznych, głównie takich, które kultywują tradycje anglosaskie, autor prowadzi metodologicznie zdyscyplinowaną, ale żywą opowieść o meandrach i pułapkach naszej tradycji filozoficznej od VI wieku przed Chrystusem aż do współczesności. Karpowicz uważa, że tym, co pozwoliło zachodniej cywilizacji wysforować się przed innymi kulturami, było odrzucenie własnej. „W procesie transformacji świata Zachód przekształcił się najpierw sam. Uwolnił się od tradycyjnych ograniczeń, które utrzymywały ludzkie apetyty w ryzach, i umożliwił jednostkom nieograniczone zaspokojenie swoich indywidualnych pożądań” (s. 354). Czym to grozi?
Pisze Karpowicz: „Społeczeństwo podzieliło się na przeciwstawne, zwalczające siebie obozy. Rywalizujące partie polityczne posługiwały się pięknie brzmiącymi hasłami, takimi jak „równość dla wszystkich” czy „bogactwo obywateli” (…) Każdy środek, który mógł zapewnić wygraną: oszczerstwa, niesprawiedliwe procesy sądowe, napady, był w użyciu i obie strony dopuszczały się przeciwko sobie nieprawości i największych okrucieństw. (…) Słowa nabierały nowych znaczeń” (ss. 32,33). Ale to nie o dzisiejszej Polsce, tylko – za Tukidydesem – o głębokim kryzysie w greckiej Korkirze, z czasów wojen peloponeskich. Tak dzieje się zawsze – przestrzega autor – gdy kultywowanie cnót obywatelskich oraz uprawianie polityki biorą ze sobą rozbrat.
Powstałe w pierwszym wieku naszej ery chrześcijaństwo stanowi wyzwanie dla grecko-rzymskiej kultury klasycznej i poddaje ją krytyce, ale zarazem to dzięki chrześcijaństwu kultura klasyczna zapewnia sobie przetrwanie. Klasyczność i chrześcijaństwo zlewają się w jedną formację kulturową, która zostaje z kolei zaatakowana przez moderność. Moderność niszczy idee i wartości tradycyjnej (klasycznej i chrześcijańskiej) kultury Zachodu, a kiedy nabiera wymiarów globalnych, doprowadza do erozji nieeuropejskich kultur tradycyjnych.
fragment Wstępu autora
W. Julian Korab-Karpowicz, „Historia filozofii politycznej. Od Tukidydesa po Locke’a – tradycja klasyczna i jej krytycy”. Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2010.
|