publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Hymn związku narodził się 30 lat temu. A jego losy mogą być metaforą trudnych doświadczeń wielu ludzi Solidarności. Trudna pieśń zwycięstwa![]() Wiersz Jerzego Narbutta „Solidarni” powstał 26 listopada 1980 roku. Dwa dni wcześniej, Zarząd Regionu mazowieckiej „S”, obradujący w Zakładach Mechanicznych Ursus, podjął decyzję o podjęciu akcji protestacyjnej w obronie Jana Wojciecha Narożniaka, związanego z ruchem opozycyjnym doktora matematyki PAN, wówczas odpowiedzialnego w regionie – Te słowa powstały Weto Kuronia„Solidarni” zostali szybko wydrukowani i rozplakatowani w regionie Mazowsze. Ulotki z tekstem wiersza trafiły także do innych regionalnych struktur „S”, przesłanie warszawskiego poety poszło w kraj. Następnego dnia autora zaproszono do Ursusa, gdzie poznał kompozytora Jerzego Niedźwieckiego, który zdążył już przygotować muzykę do tego wiersza. – Proponowana melodia przypominała polskie pieśni partyzanckie i bardzo przypadła mi do gustu – wspomina Narbutt po latach. Można by sądzić, że skoro tekst przemówił do związkowców z Ursusa, Pieśń autorstwa Narbutt/Niedźwiecki zdecydowanie nie spodobała się – Gdy roztrzęsiony kompozytor opowiedział mi o tym w kawiarni Związku Literatów, namawiałem go, aby nie przejmował się intrygą, jednak Kuroniowe weto zadziałało i Niedźwiecki swojej muzyki nie nagrał – mówi Narbutt. Solidarni mieli pod górkęJeśli oficjalny dziś hymn NSZZ Solidarność nie przepadł w mroku zapomnienia, Markowski musiał dojrzeć coś ważnego w wierszu stołecznego pisarza. Bardzo możliwe, że przesłanie wiersza, które wcześniej spowodowało dezaprobatę Kuronia, – Od tego czasu muzyka Staszka Markowskiego na stałe związała się z moim tekstem, tworząc integralny utwór, który m.in. dodawał ducha działaczom Solidarności w obozach internowania – wyjaśnia Jerzy Narbutt. Ale to wcale nie znaczy, że dalej poszło już jak z płatka. Podczas szesnastu miesięcy tzw. karnawału „S”, związkowcy chętnie śpiewali „Żeby Polska była Polską” Jana Pietrzaka, niewątpliwie rzecz o wielkim ładunku emocjonalnym i patriotycznym. Tamtemu czasowi towarzyszyły też artystyczne pieśni Jacka Kaczmarskiego oraz – w stanie wojennym – pewien kanon utworów o charakterze religijnym, jak np. „Boże Uchwała zjazdu w SpaleTrudno ocenić, co spowodowało, że w niektórych regionach, szczególnie po roku 1989, pieśń Narbutta/Markowskiego przyjęła się jako nieformalny hymn związku, Rolę pieśni organizacyjnej, wykonywanej wraz z hymnem państwowym na rozpoczęcie lub zakończenie obrad Walnego Zebrania Delegatów, choć niekiedy tylko odtwarzanej z płyt, pełnią „Solidarni” zwłaszcza na południu kraju, w tym ze zrozumiałych względów w Małopolsce. Ale także w regionach: Mazowsze, Wielkopolska Południowa, Warmińsko-Mazurskim czy Środkowo-Wschodnim. Dużą wagę do tej pieśni przywiązywała też od dawna Solidarność Nauczycielska. Od 2 grudnia 2000 pieśń, której przesłanie późną jesienią roku 1980 pokrzepiło serca strajkujących pracowników ZM Ursus, stała się – uchwałą XIII Krajowego Zjazdu Delegatów „S” w Spale – oficjalnym hymnem związku. Zasłużyła sobie na ten status nie tylko własnym ciężarem gatunkowym, który nakazuje zaliczyć „Solidarnych” do kultury wysokiej, ale również jako swoista pieśń zwycięstwa, bo w obliczu zapowiedzi strajku powszechnego w regionie, popartego przez Krajową Komisję Porozumiewawczą „S”, ówczesne władze PRL już następnej nocy zwolniły zarówno Jana Narożniaka, jak i zatrzymanego z nim Piotra Sapełłę, pracownika powielarni w Prokuraturze Generalnej. Hymn jest własnością związkuW 1989 roku na rogu Pięknej i Marszałkowskiej, w kiosku przy ośrodku informacyjnym „S”, można było kupić kasetę z archiwalnym nagraniem pieśni Narbutta/Markowskiego, śpiewanej przez internowanych. W dziesięć lat później, Jerzemu Narbuttowi, który od dawna zabiegał, aby w zakresie materialnych praw autorskich utwór stał się wyłączną własnością NSZZ Solidarność, udało się wreszcie sfinalizować ten zamiar. – Od momentu uznania „Solidarnych” za oficjalny hymn związku , utwór nie jest już ani własnością moją, czyli autora słów, ani też własnością Stanisława Markowskiego, twórcy muzyki – deklaruje pisarz. – Obaj zostaliśmy wystarczająco nagrodzeni przez honor bycia doboszami Wielkiego Ruchu. „Tygodnik Solidarność” nr 48, z 26 listopada 2010 czytaj także o hymnie Solidarności: „Po dwudziestu latach” czytaj także o Narbutcie: „Istnienie dyskretne” czytaj także o Markowskim: „Śpiew dla wolności” |