publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Tylko jeden ze związkowców, którzy podpisywali Porozumienie Katowickie, pracuje nadal w hucie. Wielu z nich przeciągi polskiej historii wypchnęły zagranicę. XXX-lecie Solidarności: Zapomniane porozumienie
11 września 1980 Zbigniew Kupisiewicz, wraz z grupą starszych kolegów, podpisywał porozumienie, które MKR (wcześniej Komitet Robotniczy Huty Katowice) zawarł z komisją rządową, kierowaną przez ówczesnego ministra hutnictwa Franciszka Kaima. Pochodzący spod Częstochowy Kupisiewicz miał wtedy 22 lata, był pracownikiem huty i mieszkał w hotelu robotniczym w Ząbkowicach. – Z sygnatariuszy porozumienia jestem jedynym, który do dziś pracuje w hucie. Wciąż na walcowni dużej, wciąż robię to samo, choć oczywiście z przerwą w latach 1982–1989. Miałem wtedy zakaz wstępu na teren zakładu – wspomina Kupisiewicz, który 15 września 1980 zaczął wydawać „Wolnego Związkowca”. Wielu ówczesnych działaczy związku z Huty Katowice znalazło się na emigracji, przeważnie w USA. „Katowice” w ZagłębiuDecyzję o utworzeniu kombinatu metalurgicznego w Zagłębiu Dąbrowskim podjął Edward Gierek. Prace przy budowie zakładu, nazwanego pierwotnie Huta Centrum, rozpoczęto w połowie kwietnia 1972. Latem 1980, w hucie pracowało już ponad 20 tys. osób, ale drugie tyle zatrudniały firmy budowlane, transportowe, energetyczne, które wciąż rozbudowywały kombinat. W kombinacie wrzało już od połowy miesiąca, ale ostatni tydzień sierpnia naprawdę był wybuchowy. Ludzie wracający z górniczych ośrodków wczasowych – W czwartek, 28 sierpnia, podczas zebrania w walcowni dużej, sam krzyczałem, że nie będziemy strajkować, ale pod warunkiem, że o naszym poparciu Następnego dnia, gdy okazało się, że prasa nadal milczy, między drugą a trzecią zmianą w hucie zawiązał się strajk. O potrzebie utworzenia nowych, niezależnych Nie wiedzieliśmy nic o JastrzębiuW sobotę do hutników przyłączyli pracownicy z wielu innych firm działających na terenie huty czy w jej pobliżu. Komitet Strajkowy przeistoczył w MKS, który gromadził żądania zatrudnionych. Nazbierało się około 3,5 tysiąca różnych postulatów. – Strajk był krótki, trzydniowy. Miał wyraźnie solidarnościowy charakter – tłumaczy Kupisiewicz, który dwa tygodnie później został naczelnym „Wolnego Związkowca”. – Myśmy z dyrekcją w ogóle nie rozmawiali o zebranych w kombinacie postulatach, powiedzieliśmy tylko, że solidaryzujemy się z Wybrzeżem. Inna sprawa, Do Gdańska dodzwonili się dopiero w niedzielę rano. Z Andrzejem Gwiazdą rozmawiał Jagiełka, powiedział o stojącej hucie. „Teraz rozumiem, dlaczego tak zmiękli, dlaczego Jagielski przyjechał do stoczni wcześniej niż to było umówione. Wygląda na to, że sprawy idą w dobrą stronę” – skomentował nowinę Gwiazda. Hutniczy MKS uznał, że podpisanie Porozumienia Gdańskiego umożliwia powrót do pracy. W nocy z 31 sierpnia na 1 września podpisano krótkie porozumienie MKS przekształcił się w Komitet Robotniczy. Trzyosobową delegację wysłano Operacja „Świtoń”Następnej nocy Kupisiewicz z Jagiełką pojechali do Katowic po Kazimierza Świtonia, któremu władze narzuciły nieformalny areszt domowy. Inicjatorowi śląskich WZZ-ów nie wolno było, pod groźbą zatrzymania, opuszczać swego domu. Inwigilowano go dzień i noc, uniemożliwiano kontakt telefoniczny. Z zachowanej dokumentacji wyniki, że śląska SB, nie szczędząc sił i środków, odnotowywała nawet nocne wizyty opozycjonisty… w toalecie. W drodze powrotnej związkowcy mieli wprawdzie asystę dwóch samochodów 4 września udało się zakończyć – dotąd tylko zawieszony – strajk w Hucie Katowice. W imieniu Komitetu Robotniczego porozumienie podpisali Rozpłochowski, Karpierz i Andrzej Grzybowski, ze strony kombinatu dyrektor Szałajda. MKR został uznany za jedynego organizatora nowych związków, uzyskał prawo reprezentowania innych zakładów oraz dostęp do radiowęzła i zakładowej gazetki „Głos Huty Katowice”. Dostał też środki potrzebne do wydawania własnego biuletynu pn. „Wolny Związkowiec”. Jak Zbigniew ze Zbigniewem
Dyrektor Szałajda zostawił po sobie w hucie niezłą pamięć. I czasie strajków, – Wtedy nie wypracowano jeszcze formy rejestracji, a bez konta w banku Przed negocjacjami z komisją rządową zapewnili sobie pomoc ekspertów. – Z takim wsparciem nie mogło się nie udać – podkreśla Kupisiewicz. Do Huty Katowice przyjechała komisja, z ministrem hutnictwa Franciszkiem Kaimem. Nie obyło się bez napięć, ale 11 września 1980, po dwóch dniach negocjacji, porozumienie nazwane potem katowickim, zostało osiągnięte. Formalizowało ono gwarancje, umożliwiające tworzenie nowych struktur związkowych, bez przeszkód ze strony MO i SB, organów administracji państwowej, ale także kierownictwa zakładów pracy i działających tam organizacji politycznych. Aneks dla hutników, z 26 września, oraz porozumienie dotyczące innych branż, z 23 października, podpisane tym razem przez wicepremiera Kopcia, dopełniały całości.
Andrzej Rozpłochowski, który przez ponad dwadzieścia lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych, przyśpieszył swój powrót do kraju, żeby wziąć udział w uroczystościach z okazji 30. rocznicy wydarzeń, które przed laty współtworzył. Sierpniowy strajk „Tygodnik Solidarność” nr 36, z 3 września 2010 czytaj także: „Śląsk tupnął mocno” |