publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Nasi przodkowie w międzywojennym dwudziestoleciu nie tylko scalili rozdarte przez zaborców na trzy części terytorium kraju, odzyskali militarnym zrywem Lwów i Wilno oraz wygrali wojnę z Rosją sowiecką, ale zdołali jeszcze wybudować Gdynię (port i miasto), Centralny Okręg Przemysłowy, a także uruchomić przemysł lotniczy i odtworzyć podstawowe instytucje państwa. Wisłostrada flisaków
Porównanie użytku, jaki my zrobiliśmy z dwóch dekad geopolitycznej prosperity w świecie i w Europie po roku 1989, nie nastraja optymistycznie. Daleko posunięta dezindustrializacja, wyprzedaż strategicznych sektorów gospodarki, systemu bankowego, energetyki, dekapitalizacja infrastruktury, jednostronne rozbrojenie, przyzwolenie na bezrobocie i zarobkową emigrację… Czy czas, w jakim przyszło nam żyć, wyklucza projekty porównywalne z tym, co potrafiło zdziałać przedwojenne pokolenie Polaków? Budowy epoki ekologicznejCzy romantyzm wielkich narodowych inwestycji, zdolnych rozpalić wyobraźnię młodych ludzi, porwać do działania doświadczonych i skłonić do solidarnego wysiłku ludzi ciężkiej pracy działania to już zaprzeszła wizja, której nie da się urzeczywistnić? Przyjęty w skali ogólnopolskiej koncept budowy Orlików wydaje się zbyt rachityczny, nie wspominając już o jego infantylizmie. Czy rzeczywiście stać nas tylko na połówkę piłkarskich mistrzostw Europy? Zresztą chyba i na to nas nie stać, bo na dwa lata przed imprezą wiadomo już, że ani planowanych autostrad, ani infrastruktury turystyczno-hotelowej z prawdziwego zdarzenia, zbudować nie zdążymy. Najwyżej poradzimy sobie ze stadionami. A przecież powstał pomysł takiego zbiorowego przedsięwzięcia, które mogłoby zainspirować lepszą część polskiej duszy niż ta, zatracająca się w dość beznadziejnej Zbudować wiślany szlakProjektodawca opisuje go następująco: „Chodziło o zbudowanie drogi będącej w symbiozie z ptasimi siedliskami, życzliwej dla żółwia błotnego, łasicy i traszki. Ssaki, płazy i gady zapewnione miały tunele i przepusty. W projekcie respektowano każdy wąwóz, każdy ciek wodny, każdy zwierzęcy wodopój. Droga miała niejako wyłaniać się Odzierając ten opis ze smakowitej poetyczności, można powiedzieć, że idzie Wizja traktu północ-południe, który umożliwiałby przemierzenie Polski od Bałtyku do Tatr (i z powrotem) wzdłuż wiślanych brzegów, nowoczesną, ale uwzględniającą wszelkie uwarunkowania naturalne (ukształtowanie terenu, siedliska fauny, stanowiska flory) oraz wymagania ekologów, a w dodatku przyjmującą – jak w cytowanym opisie – niemal organiczne kształty i wtopioną w naturalne pejzaże Nadwiśla drogą samochodową, jest z pewnością pociągająca. Choć pewnie mało realna. Człowieczeństwo poza dobrem i złemAutorem pomysłu, żeby dawną ścieżką flisaków poprowadzić ekologiczną autostradę jest powieściopisarz i subtelny eseista, który – choć z pochodzenia warszawianin – dzięki rodzinnym koligacjom od dwóch dekad przez większą część roku jest sadownikiem w gminie Wilków, a w rodzinnym mieście spędza tylko okres zimowego uśpienia natury. Janusz Węgiełek, autor uhonorowanego przed laty Nagrodą Fundacji Kościelskich zbioru esejów „Mam ciało” (Warszawa 1979) czy opublikowanej Jędrna i potoczysta Rekomendacja bardzo zachęcająca, a co ważniejsze, absolutnie prawdziwa. Szczególnie ostro ogniskuje się ten problem w przypadku Martyny Turskiej, głównej bohaterki „Wiślanego szlaku”, której fizyczna zmysłowość i pewna egzystencjalna dzikość, czy wręcz immoralizm, bliski zachowaniom współczesnej młodzieży „wyzwolonej”, nadaje powieści Węgiełka wewnętrzną dynamikę. Natomiast sam autor w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” stwierdził, że dla niego Martyna Janusz Węgiełek, „Wiślany szlak”, Regionalne Towarzystwo Powiślan, „Tygodnik Solidarność” nr 35, z 27 sierpnia 2010 |