strona główna arrow varia arrow Beztroski rząd, przejęci obywatele

Poczucie, że we własnym kraju nie staną się obywatelami drugiej kategorii, może zapewnić Polakom tylko sprawne i suwerenne państwo. Szkoda, że problemu nie widzi rząd, zajęty głównie analizą własnej popularności.

Beztroski rząd, przejęci obywatele

Przez ostatnie dwie dekady niemal pogodziliśmy się z faktem, że zamiast krępującej nadopiekuńczości Polski Ludowej mamy państwo, które praktycznie wycofało się z większości swych tradycyjnych funkcji. Ludzie coraz częściej leczą się
i uczą za własne pieniądze, zarobione zresztą zagranicą lub w ponadnarodowej korporacji. Wielka narodowa trauma z 10 kwietnia przypomniała nam jednak, że nawet najbardziej zaradna społeczność nie jest samowystarczalna w takich dziedzinach
jak zbiorowe poczucie bezpieczeństwa, polityka zagraniczna, system finansowy, energetyka, strategiczna infrastruktura, zarządzanie w sytuacjach kryzysowych.

Co teraz będzie z Polską

www.ruch10kwietnia.org

W tamtą tragiczną sobotę poczuliśmy się, właśnie jako wspólnota narodowa, zaatakowani i ugodzeni. Przeżywaniu bólu towarzyszyły lęk, niepewność, poczucie zagrożenia, choć swoim obawom o przyszłość, a także refleksji nad kiepskim stanem państwa Polacy dawali wyraz w różny sposób. Inaczej rozkładali akcenty, używali odmiennego języka.

To zrozumiałe, że profesor Jacek Trznadel, który jeszcze w czasach PRL zajął się dokumentowaniem katyńskiego ludobójstwa, nieco inaczej zareagował na gwałtowną śmierć blisko stu ważnych dla polskiego państwa osób niż młodzi Polacy, dla których wyjazdy na studia czy do pracy za granicą stanowią niemal element codzienności, podobnie jak wakacyjny łyk egzotyki lub świąteczne wizyty w kraju ojczystym w ramach oferty last minute. A przecież ci młodzi, jako zbiorowość niezbyt pewnie skłonni do myślenia o Polsce w kategoriach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, apel o powołanie międzynarodowej komisji technicznej dla zbadania przyczyn smoleńskiej tragedii,
jaki prof. Trznadel (syn urzędnika administracji państwowej II RP) wystosował
do premiera Tuska, przyjęli za swój.

Ruch 10 Kwietnia

W liście otwartym, z 19 kwietnia 2010, potrzebę powołania międzynarodowej komisji prof. Trznadel umotywował dwojako: publiczną rolą ofiar – zginął prezydent RP oraz grono osób kierujących najważniejszymi instytucjami państwa – oraz faktem, że do zdarzenia doszło na terytorium obcego kraju. 12 maja list, pod którym podpisało się już około 40 tysięcy osób z Polski i zagranicy, został przesłany premierowi pocztą.
Dwa tygodnie później (27 maja) w biurze podawczym KPRM uczony osobiście złożył zgromadzone przez siebie podpisy. Ich liczba, łącznie z tymi, które zebrał Ruch 10 Kwietnia, sięgnęła 55 tysięcy.

Skąd się wziął Ruch 10 Kwietnia? Powstał w kręgu organizacji społecznych, które pragną uczcić pamięć ofiar tragedii smoleńskiej i wyrażają zaniepokojenie biernością polskich władz w wyjaśnianiu okoliczności katastrofy – czytamy w oficjalnej autocharakterystyce, którą można znaleźć w witrynie www.ruch10kwietnia.org

R10K, trochę amorficzny, raczej zadaniowy, rodzaj nowoczesnej lekko improwizowanej struktury sieciowej, włączył się w akcję zbierania podpisów pod listem Jacka Trznadla. Własne działania ograniczając przede wszystkim do aktywności w internecie. Jednak happening „Trzy pytania – trzy postulaty”, zorganizowany 10 lipca, dokładnie w trzy miesiące po Smoleńsku, na stołecznym placu Piłsudskiego, sprawił,
że o Ruchu zrobiło się głośniej w mediach.

– Bezpośredni udział w zdarzeniu, mającym lepiej uzmysłowić nam rzeczywistą wielkość samolotu oraz niewymierną skalę poniesionych strat, wzięło udział 130 wolontariuszy, ale na placu zgromadziło się też około 2 tys. osób – mówi „Tygodnikowi Solidarność” Joanna Potocka, rzecznik R10K. Potocka podkreśla, że akcja z wizualizacją smoleńskiej katastrofy, która tak zbulwersowała Pawła Grasia, miała stać się jedynie wehikułem dla kilku ważnych pytań i postulatów.

Pozycja ministra Arabskiego

www.ruch10kwietnia.org

Te trzy pytania, które wciąż stawiają sobie Polacy, są bardzo proste, wręcz elementarne: Dlaczego do tego doszło? Jak zginął prezydent RP i 95 towarzyszących mu osób? Jakie skutki niesie to zdarzenie dla Polski, dla naszego zbiorowego bezpieczeństwa? Niestety, ze względu na postawę rządzących aktualność tych pytań raczej rośnie niż maleje. Dlatego też ich konsekwencją są trzy sformułowane przez ruch postulaty: utworzenie międzynarodowej komisji technicznej; odzyskanie wraku samolotu, czarnych skrzynek i wszelkich dowodów, stanowiących własność państwa polskiego; otoczenie należytą opieką rodzin ofiar katastrofy.

Nasza dzisiejsza wiedza o braku postępu w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy
oraz niekonkluzywności prowadzonych śledztw wstępne obawy prof. Trznadla zmienia, niestety, w konkret o fatalnych dla Polski konsekwencjach geopolitycznych.
Tym bardziej mogła rozczarować odpowiedź, jakiej prof. Trznadlowi oraz Ruchowi 10 Kwietnia w imieniu premiera RP udzielił minister Tomasz Arabski, pisząc, że nie widzi
ani potrzeby, ani realnej możliwości prawnej dla powołania międzynarodowej komisji.

Coraz trudniej jednak zbywać dziś obywateli. W odpowiedzi na list premiera
z 22 czerwca, podpisany przez Tomasza Arabskiego, zarząd Stowarzyszenia R10K
nie tylko ponowił swój wniosek „o powołanie międzynarodowej komisji technicznej”,
ale jak najsłuszniej – na podstawie art. 24 kpa – zaapelował do Donalda Tuska
o wyłączenie ministra Arabskiego z pilotowania tej sprawy, „w związku z brakiem rękojmi bezstronności”. Uzasadniając swój postulat, autorzy powtórzonego listu do premiera przypomnieli, że po pierwsze, „Tomasz Arabski brał udział w przygotowaniach prezydenckiej wizyty na terytorium Federacji Rosyjskiej w dniu 10 kwietnia 2010”,
a co gorsza, to właśnie on, jako dysponent floty powietrznej dla najważniejszych osób w RP, uczestniczył „w odmowie postawienia do dyspozycji Pana Prezydenta samolotu (…) do Brukseli, co było jedną z przyczyn gorszących opinię publiczną konfliktów”.

Pomogą nam Amerykanie?

www.ruch10kwietnia.org

Pod koniec czerwca pojawił się nowy element w tej żywotnie ważnej dla Polaków sprawie. Peter T. King, kongresmen ze stanu Nowy Jork, złożył w komisji spraw zagranicznych Kongresu USA wniosek o powołanie niezależnej, międzynarodowej komisji dla wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej katastrofy. Wskazuje się w nim na rozbieżności między wstępnym raportem MAK, sugerującym wyłączną winę polskich pilotów, a wynikami polskich analiz wskazujących na błędne, mylące komendy z wieży kontroli lotów oraz brak dostępu polskich śledczych do miejsca wypadku, szczątków samolotu i oryginalnych rejestratorów lotu. Jako okoliczność wspierającą potrzebę powołania międzynarodowej komisji, wnioskodawca przywołał również fakt, że przeszło 50 tys. obywateli RP podpisało petycję w tej sprawie.

Warto dostrzec pewną ciekawą zbieżność terminów. Projekt rezolucji kongresmena Kinga, o sygnaturze H.RES.1489, został złożony 30 czerwca 2010.
I z taką samą datą polska prokuratura zwróciła się o pomoc prawną w smoleńskim śledztwie do amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości.

Czy inicjatywę republikańskiego kongresmena poprą inni wnioskodawcy? Jakie są szanse rezolucji Petera Kinga na przejście całej procedury w Izbie Reprezentantów? I czy poznamy rzeczywisty przebieg wydarzeń z feralnej soboty?

– Wśród ofiar tej bezprecedensowej katastrofy znalazł się zwierzchnik sił zbrojnych i cały sztab generalny jednego z państw członkowskich NATO. Co więcej, generałowie, którzy zginęli pod Smoleńskiej, byli kształceni w USA za pieniądze amerykańskich podatników, a ważne dla Sojuszu Północnoatlantyckiego nośniki informacji trafiły w ręce wywiadu Federacji Rosyjskiej, więc Amerykanie mają własne, czysto racjonalne powody, by interesować się wyjaśnieniem przyczyn oraz dalekosiężnych skutków tej sprawy – ocenia rzecznik Potocka.

„Tygodnik Solidarność” nr 31, z 30 lipca 2010