strona główna arrow na gorąco arrow Wahania pogody, zmienne decyzje kontrolerów

14 kwietnia 2010

Wahania pogody, zmienne decyzje kontrolerów

Godzinę przed samolotem prezydenckim na wojskowym lotnisku pod Smoleńskiem wylądował samolot typu Jak-40 z dziennikarzami. Pogoda była wystarczająco dobra
do lądowania.

Pół godziny przed przylotem Tu-154M, o bocznym numerze 101, z prezydentem RP oraz towarzyszącymi mu osobami, rosyjska maszyna wojskowa nie dostała zgody
na lądowanie. Co oznacza, że przed nią lotnisko zamknięto, uznając widocznie,
że wymagają tego pogarszające się warunki pogodowe.

Załodze polskiego tupolewa, z prezydentem oraz wieloosobową delegacją oficjalną, rekomendowano wprawdzie lot do Mińska lub do Moskwy, jednak lotniska przed nią nie zamknięto. Być może znów pogoda się poprawiła. Nie na tyle jednak, by polska delegacja dotarła do Katynia na obchody rocznicowe.


fragment tupolewa roztrzaskanego pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010


Hekatomba pod Smoleńskiem to cios w państwo, ogromna wyrwa pokoleniowa
wśród osób zdolnych do sprawowania najwyższych funkcji i stanowisk. W godzinę
po katastrofie, gdy dogaszano jeszcze szczątki rozbitej maszyny, źródła rosyjskie autorytatywnie ogłosiły, (czyli podały do wierzenia), że samolot był absolutnie sprawny. Na jakiej podstawie? Tym bardziej, że ciężki sprzęt oderwaną część ogonową z silnikami podnosił dopiero dwie doby później…

Tzw. działanie osób trzecich to w cywilizowanym świecie jedna z elementarnych hipotez, rutynowo podejmowana przez śledczych. Znamienne, że mimo wyjątkowości wydarzenia oraz rangi i znaczenia ofiar, zwłaszcza wobec narastającego zagrożenia terroryzmem, a także serii terrorystycznych zamachów w Rosji, o takiej ewentualności nawet się nie wspomina, zupełnie jakby słowo ‘zamach’ parzyło w język dziennikarzy, tak zwykle skłonnych do sensacyjnych spekulacji.

Główne media w Polsce od razu w sobotę uznały, że to błąd pilota. I jeszcze przed podjęciem śledztwa, przed wysłuchaniem zapisów prowadzonych w kabinie rozmów zaczęto forsować hipotezę o presji polskiej głowy państwa na załogę samolotu. Można zrozumieć, że interes w upowszechnieniu tej wersji wydarzeń pod Smoleńskiem ma strona rosyjska, ale dlaczego skwapliwy i bezwarunkowy udział w obronie wizerunku Rosji kosztem opinii o naszych pilotach wzięły media działające w Polsce?

Ogrom strat. Bezmiar bólu. Mnóstwo pytań, które należy postawić, jeśli chcemy uniknąć podobnych tragedii w przyszłości.


czytaj także: „Cios w państwo”