publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Istnienie wspólnoty transatlantyckiej pozostaje źródłem siły zachodu w polityce globalnej – z dr. hab. KRZYSZTOFEM SZCZERSKIM, politologiem Obejdzie się bez Al-Kaidy– Koniunktura geopolityczna końca lat 80. sprzyjała odzyskaniu suwerenności przez Polskę. Zapowiadano wtedy dwie dekady względnej stabilności w sytuacji międzynarodowej. Czy zdołaliśmy ten czas należycie wykorzystać? – W myśleniu o sytuacji globalnej dominowała wówczas teza Francisa Fukuyamy o tzw. końcu historii, rozumianym jako ostateczny triumf liberalno-demokratycznego modelu państwa. Jednak bieg wydarzeń szybko tamte złudzenia zakwestionował, pokazując, że wyzwania strategiczne, związane z budowaniem pozycji państwa – Pytanie, na ile myślenie Fukuyamy udało się przezwyciężyć w polskiej praktyce politycznej. – Bez wątpienia, głównym osiągnięciem minionego dwudziestolecia jest zmiana geopolitycznej przynależności naszego kraju. Dziś miejsca Polski po stronie cywilizacji zachodniej nikt nie kwestionuje, co stanowi nasz bezwzględny sukces. Zakwalifikowani po wojnie decyzją mocarstw do obozu radzieckiego przez blisko półwiecze tkwiliśmy – Jakiś przykład? – Dość długo nie ukrywano obaw o to, jak zachowa się Rosja wobec zamiarów wprowadzenia Polski w orbitę świata zachodniego. A nasze członkostwo w NATO uzależniano właściwie od uzyskania zgody Moskwy w tej sprawie. – Lech Wałęsa zgłosił nawet koncepcję NATO-bis… – …która zatrzymałaby nas na dłużej w przedsionku wolnego świata. – Polacy nigdy nie mieli wątpliwości, że przynależą do Zachodu. – Ale świat zachodni, odgrodzony żelazną kurtyną, która przecięła nasz kontynent na pół, trochę o tym zapomniał, o czym z troską mówili i Jan Paweł II, – Obecność w strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz Unii Europejskiej niewątpliwie pełni funkcję kotwicy. Jednak NATO się przeobraża, Stany Zjednoczone nie traktują nas jak partnera, o którego względy warto zabiegać, a w Unii widać tendencje do mocnego różnicowania stopnia integracji. – Członkostwo w strukturach euroatlantyckich nie do końca spełniło nasze oczekiwania, bo też chyba spełnić ich nie mogło. Dlaczego? Otóż, zarówno rozszerzenie NATO, jak i UE dokonało się według recepty niezbyt przychylnej pełnej i równoprawnej integracji krajów Europy Środkowowschodniej z zachodem. Według recepty, która głosiła: owszem, jest zgoda na zmianę stref wpływów, ale pod warunkiem, że NATO nie udzieli nowym państwom bezwarunkowych gwarancji bezpieczeństwa, a Unia Europejska podejmie działania na rzecz głębszego partnerstwa z Rosją. – I tak się właśnie stało? – Tak, wspólnota euroatlantycka ewoluuje dziś w stronę, która z naszego punktu widzenia nie jest korzystna. Jednym z przejawów kryzysu są ponawiane co jakiś czas sugestie, że należy dokonać wreszcie wyboru między Europą a Ameryką. – A nie należy? – Zdecydowanie nie, bo to właśnie istnienie wspólnoty transatlantyckiej pozostaje źródłem siły zachodu w polityce globalnej. Ta wspólnota, bardziej potrzebna dziś Unii Europejskiej niż Stanom Zjednoczonym, jest zakorzeniona we wspólnej wizji świata, w podobnych systemach wartości, których próżno by szukać u innych silnych graczy polityki światowej, tak jak choćby Rosja czy Chiny. – Francuzi i Niemcy myśleli chyba trochę inaczej. – We Francji Chiraca czy w Niemczech Schroedera stosunki z USA nie stanowiły priorytetu, ale już współpraca na linii Merkel-Bush była bardzo intensywna, łącznie z pomocą wywiadu niemieckiego dla operacji amerykańskich w Iraku oraz Afganistanie. Można wręcz mówić, że zostało tu nawiązane od nowa strategiczne partnerstwo. – Czyżby odwrót od idei obronnej samowystarczalności Europy? – Fakty mówią same za siebie. Warto, żeby nad płynącymi stąd wnioskami zastanowili się ci politycy, którzy promowali w Polsce opcję europejską jako wyłączne rozwiązanie problemu naszego bezpieczeństwa. Państwa, które miały stanowić alternatywę dla USA, same odnowiły swe wcześniejsze relacje z Amerykanami. – Część polskiej klasy politycznej była też przeciwna instalowaniu – To poważny błąd. Amerykanie są przez cały czas obecni na Starym Kontynencie, mają bazy w Niemczech, we Włoszech, Wielkiej Brytanii i innych krajach. Tylko w naszej części Europy ich nie ma. Przejawiony brak zdecydowania w sprawie tarczy osłabił status Polski w relacjach z USA, a także utrwalił wspomnianą wyżej zasadę, że wprawdzie sojusz atlantycki rozszerzy się na nasz region, ale żadne nowe instrumenty wojskowe nie będą tu instalowane. – Co gorsza, dowiedzieliśmy się o tym 17 września. – To nie był zamierzony afront. Nie upatrywałbym w tym szczególnej premedytacji, lecz raczej brak kompetencji nowej ekipy. Oznacza to jednak, że Polska, utraciwszy pozycję docenianego sojusznika, dla obecnej administracji waszyngtońskiej nie istnieje jako poważny partner. Dobitnie potwierdziła to wizyta wiceprezydenta USA Bidena, która miała być dla nas rodzajem moralnej rekompensaty za wrześniową niezręczność, a zamieniła się w serię trudnych do wybaczenia gaf. – Tradycyjnie przyjazne wobec USA postawy Polaków nie zostały odwzajemnione. Ale i mocna opcja na Europę, przejawiana przez część polskich elit, nie przyniosła nam szczególnych korzyści. – Przede wszystkim, należało, i to z pewnością było możliwe, wynegocjować znacznie lepsze warunki integracji. Zamiast tego, pozwoliliśmy zaaplikować sobie na długo przed członkostwem reformę systemu bankowego, co w rezultacie pozbawiło nas polskiej własności w systemie obiegu pieniądza w stopniu nieporównywalnym – Może przed akcesem do Unii warto było, co rekomendował – Teoretycznie, ze względu na interes gospodarczy krajów wychodzących – Dlaczego? – Bo zwłaszcza wśród małych państw ze strefy postradzieckiej przeważały wtedy motywacje polityczne, wyrażane w chęci jak najszybszego znalezienia się pod unijnym parasolem. Dobrze, że przynajmniej udało się nam doprowadzić do wejścia pewnej grupy krajów naszego regionu w jednym terminie. – Skoro nie wyszło nam z koncepcją regionalną, może trzeba było postawić na Trójkąt Weimarski? – Gdyby Polska dysponowała potencjałem porównywalnym z Francją – Twierdzi Pan, że szczyty z udziałem przywódców naszych trzech państw, nie mają większego znaczenia, ale pamiętam, jak media stadnie gromiły prezydenta Kaczyńskiego za zerwanie jednego z takich szczytów. – Mnie za to utkwiła w pamięci inna sytuacja. W dzień po odrzuceniu traktatu lizbońskiego w irlandzkim referendum premier Tusk gościł w Gdańsku Angelę Merkel. Tego samego dnia Francja i Niemcy, zaniepokojone decyzją Irlandczyków, wydały wspólne oświadczenie w sprawie przyszłości Europy. Dziwiłem się, że nie zadbano wtedy o podpis Donalda Tuska, by ogłosić dokument jako stanowisko Trójkąta Weimarskiego. Gdy pytałem później niemieckich polityków, dlaczego tak się stało, usłyszałem w odpowiedzi, że po prostu nikt na to nie wpadł. To chyba wystarczająco charakteryzuje weimarską inicjatywę. – Nieobecność w strefie euro ułatwiła nam dotychczasową obronę przed skutkami kryzysu. Ale nie ma nas też w G-20. – Brak wysiłków, aby znaleźć się w tym gremium oceniam jako ogromny błąd – Pomówmy o polityce wschodniej. Jak można ocenić jej rezultaty? – Kampania prezydencka na Ukrainie, zakończona właśnie istotną polityczną zmianą, dowiodła niestety, że Polska jako podmiot polityki europejskiej przestała tam istnieć. Przed pięciu laty nasi politycy odegrali na Majdanie Wolności znaczącą rolę, podczas gdy w tej kampanii problem polsko-ukraińskich relacji w ogóle się nie pojawił. Spektakularna porażka Juszczenki, który w walce o ukraińską tożsamość postawił – Z Białorusią też nam specjalnie nie wyszło. – Minister Sikorski zmienił priorytety naszej polityki wschodniej, deklarując, – Z jakim skutkiem? – Pożytki z tej polityki odnoszą przede wszystkim Niemcy, którzy mają dziś – Spróbujmy zdefiniować kryteria dobrej polityki zagranicznej. – Najważniejsza jest zawsze zdolność do formułowania samodzielnych celów politycznych, zgodnych z polskim interesem narodowym. Nazwałbym to kryterium patriotyzmu. Równie istotne jest kryterium bezpieczeństwa, które trzeba zapewnić państwu w wielu różnych obszarach. Np. bezpieczeństwo energetyczne wiąże się – Wyłączenie energetyki węglowej byłoby dla nas katastrofą. – Toteż czeka nas trudna gra o jej zachowanie. Niezmiernie ważne jest wciąż bezpieczeństwo militarne, dlatego trudno przecenić znaczenie rozmów na temat naszego przyszłego statusu w NATO oraz objęcia Polski strategicznymi planami obronnymi tej organizacji, łącznie z obecnością wojsk amerykańskich czy elementów przyszłej tarczy na terytorium naszego kraju. Ostatnio ujawnił się też zaniedbywany problem bezpieczeństwa infrastrukturalnego. Obejdzie się bez Al-Kaidy. Wystarczy Rozszerzenie NATO oraz UE dokonało się według recepty niezbyt przychylnej pełnej i równoprawnej integracji krajów Europy Środkowowschodniej z zachodem. Przed pięciu laty nasi politycy odegrali na Majdanie Wolności znaczącą rolę, podczas gdy w tej kampanii W polityce zagranicznej najważniejsza jest zdolność do formułowania samodzielnych celów politycznych, zgodnych 12 lutego 2010, non printum czytaj także: „Allah i demokracja” |