strona główna arrow kultura arrow Księga Pana

Wędrujący wojownik z tajemniczą misją. Walka o przetrwanie
w spustoszonej kataklizmem Ameryce. Strzelaniny, widowiskowe sceny bijatyk z wieloma przeciwnikami… A jednak, poczynając od tytułu,
to coś więcej niż przeciętna hollywoodzka produkcja.

Księga Pana

Oryginalny tytuł filmu bliźniaków Alberta i Allena Hughesów „The Book of Eli” nie jest jednoznaczny. Jego bohater nosi imię, które może oznaczać kapłana świątyni
w Szilo, gdzie przechowywano Arkę Przymierza, albo proroka Eliasza. Nawiązuje też wprost do jednego z hebrajskich imion Boga. Eli, Eli, lama sabachtani... – brzmi
przecież przytoczona przez Ewangelie, skarga Chrystusa na krzyżu.



Samotny wędrowiec z maczetą od trzydziestu lat wędruje na zachód przez spustoszoną Amerykę


Samotny wędrowiec z maczetą, który od trzydziestu lat przemierza kraj, kierując się tym razem na zachód, jest antytezą westernowego desperata. Eli, w tej roli Denzel Washington, prowadzony przez Boga i chroniony Jego Mocą, ma dostarczyć do miejsca przeznaczenia ostatni istniejący w świecie egzemplarz Biblii. Ale polowanie na Księgę Pana, potraktowaną jako skuteczne narzędzie inżynierii społecznej, prowadzi również niejaki Carnegie (świetny Gary Oldman), uosobienie lokalnego watażki
i oligarchy w jednym.

Nieuchronne starcie tych dwóch, które ma wymiar walki duchowej, odbywa się w scenerii świata po globalnym kataklizmie, w społeczności zdegenerowanej walką
o biologiczne przetrwanie. „Teraz ludzie zabijają za rzeczy, które kiedyś wyrzucaliśmy
na śmietnik”. Na porządku dziennym są mordy rabunkowe, walka o wodę, nawet ludożerstwo, którego skutki (choroba kuru) scenarzyści zręcznie w swej opowieści wykorzystali.

Sugestywna wizja braci Hughes pokazuje, co dzieje się z ludźmi pozbawionymi odniesień do Transcendencji, ale z pewnością nie jest prawowierną wykładnią chrześcijaństwa, a tym bardziej katolicyzmu. Eli zmierza ku byłemu więzieniu Alcatraz
z protestancką wersją Biblii, której tajemnicę dobrze charakteryzuje wers psalmu: „Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę…”.

Dociera tam już swej po śmierci, uzyskując raczej status Czarnego Mesjasza
niż tylko proroka. Solara (Słoneczna, motyw feministyczny), która z iPodem przy uchu podejmie zbawczą misję, odnajduje swego zabitego mistrza w drodze do Emaus… Takiego new age’owego synkretyzmu jest w filmie sporo. Ale zbawienie
jest gdzie indziej.



„Księga Ocalenia”, reż. Albert Hughes, Allen Hughes. Obsada: Denzel Washington, Gary Oldman, Mila Kunis, Tom Waits, Harvey Keitel. USA, 2010.

„Tygodnik Solidarność” nr 9, z 26 lutego 2010