strona główna arrow na gorąco arrow Tak mówi mąż stanu

14 stycznia 2010

Tak mówi mąż stanu

Rząd Australii podejmuje racjonalne działania, a tamtejszy premier wyraża otwartym tekstem przekonania, podzielane przez wszystkich, którzy – wbrew agresji politycznego słuszniactwa – zachowali zdrowy rozsądek oraz instynkt samozachowawczy. Premier nosi nazwisko Rudd, może dlatego było mu łatwiej…

Australijski premier to potrafi

Zachód potrzebuje takiego przywódcy


Muzułmanie, pragnący żyć według prawa szariatu, mają opuścić Australię. Australijski rząd, analizując w środę problemy bezpieczeństwa, wskazał na islamskich radykałów jako czynnik zwiększający prawdopodobieństwo zamachów terrorystycznych.

W dodatku, premier Kevin Rudd oburzył część australijskich muzułmanów mówiąc tego samego dnia, że popiera monitoring tamtejszych meczetów przez służby specjalne.

„To imigranci, nie Australijczycy, muszą się dostosować. Przyjąć tutejsze zwyczaje, albo stąd wyjechać. Take it,
or leave it! – oświadczył Kevin Rudd.

„Mam już dość tego ogólnonarodowego zamartwiania się, czy my przypadkiem nie uchybiamy innym lub ich kulturze. Od czasów ataku terrorystycznego na Bali zetknęliśmy się
z wielkim przypływem uczuć patriotycznych u większości Australijczyków.

Naszą kulturę od ponad dwustu lat w walce, poprzez próby, usiłowania i sukcesy, rozwijały miliony mężczyzn i kobiet poszukujących wolności.

Mówimy przeważnie po angielsku. Nie po hiszpańsku, libańsku, arabsku, chińsku, japońsku, rosyjsku czy w jakichś innych językach. Dlatego jeśli ktoś pragnie stać się cząstką australijskiej społeczności, niech uczy się naszego języka.

Większość Australijczyków wierzy w Boga. To fakt, a nie skutek jakiejś politycznej presji chrześcijańskiej prawicy,
bo przecież nikt inny, lecz właśnie chrześcijanie, opierając się na chrześcijańskich zasadach stworzyli podwaliny narodu, co zresztą jest przejrzyście udokumentowane.
Toteż ściany szkół, w których uczą się nasze dzieci,
są najwłaściwszym miejscem, żeby to zamanifestować. Wszystkim, którzy twierdzą, że symbol Boga uraża ich uczucia, sugeruję, aby poszukali sobie jakiegoś innego miejsca zamieszkania, ponieważ Bóg pozostaje częścią naszej kultury.

Akceptujemy odmienne przekonania religijne, nie pytając
o powody, dla których zostały wybrane. W zamian jednak oczekujemy akceptacji naszej wiary, harmonijnego współistnienia z nami oraz pokojowego korzystania
z przysługujących praw.

To jest nasz kraj. Na naszej ziemi obowiązuje nasz styl życia. I każdy ma możliwość cieszenia się tym wszystkim. Natomiast tych wszystkich, którzy się uskarżają, jęczą, których skręca na widok naszej flagi, roty ślubowania,
wiary chrześcijańskiej czy naszego stylu życia zachęcam
do odważnego skorzystania z jeszcze jednej wielkiej australijskiej wolności: prawa do opuszczenia kraju.

Nie jesteś tutaj szczęśliwy, to wyjedź. Nie zmuszaliśmy nikogo do przyjazdu. Przybyłeś z własnej woli. Wobec tego zaakceptuj kraj, w którym ty też zostałeś zaakceptowany”
– powiedział australijski premier.

tłum. Waldemar Żyszkiewicz

Polska i kraje Europy, zresztą cały świat Zachodu potrzebuje takiego przywództwa. Pozostając oczywiście w ramach suwerennych organizmów państwowych, jakich
przez wieki dopracowała się nasza cywilizacja. Wszelkie rewolucyjne ideologie:
świat bez granic, ponadnarodowe federacje, unifikacja waluty, globalne rządy, powrót do nomadyzmu, których prawdziwe źródła tkwią niewątpliwie w kolektywistycznym myśleniu Azjatów – zagrażają trwałości naszego świata, zbudowanego na filozofii greckiej, rzymskim prawie oraz chrześcijańskim uniwersalizmie etycznym.

Mrzonki ateistycznych konstruktywistów, którzy siłą zagospodarowali poprzednie stulecie, skutkowały milionami trupów. Nie wolno nam dopuścić do powtórzenia ideologicznych eksperymentów, które – jak uczy doświadczenie – w konsekwencji niosą tylko grozę, zniewolenie i śmierć. Wygląda na to, że współczesna Australia, ostatni bastion cywilizacji białego człowieka, oraz jej obecny premier wskazują nam właściwy sposób przeciwdziałania.


czytaj także: „Blask symulakrum”