publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Zagrożeniem dla polskiej demokracji jest blokada debaty parlamentarnej w kwestiach spornych dotyczących żywotnych interesów narodu – z BOGDANEM PĘKIEM, byłym posłem Polskiego Stronnictwa Ludowego, rozmawia Waldemar Żyszkiewicz Dość!– Dlaczego opuścił pan szeregi Polskiego Stronnictwa Ludowego? – Zacznijmy od konkretów. W czwartek 17 października klub poselski PSL, – Presja, jaką SLD wywierał w tej sprawie, nie stanowi tajemnicy... – Publiczne straszenie, na które pozwalał sobie premier Miller, jak i żądania, które pod adresem ludowców kierował sekretarz generalny Sojuszu, wydają się po prostu niestosowne. Tak można potraktować jakichś sztubaków, a nie partię polityczną o stuletniej tradycji. Jednocześnie kolejna zmiana stanowiska, która utrwala obraz stronnictwa jako formacji chwiejnej, koniunkturalnej, z pewnością nie wyjdzie politykom PSL na zdrowie. – Czy to znaczy, że PSL całkowicie zależy już od SLD? – Niestety, obecne kierownictwo polityczne stronnictwa zbyt często przekracza granice dopuszczalnych ustępstw wobec koalicjanta. Przekracza również granice przyzwolenia elektoratu oraz sporej części swoich członków i działaczy, którzy nie mają wpływu na linię polityczną, ale mimo to ponoszą polityczną odpowiedzialność. Co gorsza, dla usunięcia rozdźwięków między kierownictwem partii a jej reprezentacją parlamentarną wypracowano taki model: ponieważ klub często nie zgadza się z decyzjami kierownictwa PSL, to Naczelny Komitet Wykonawczy narzuca swoją wolę parlamentarzystom, wymuszając akceptację przyjętych przez siebie uchwał. Ot, taka metoda łamania sumień. Już kiedyś musiałem głosować za utrzymaniem ministra Cimoszewicza. Więc powiedziałem sobie: dość! – Dlaczego dopiero teraz? Przecież z polityką realizowaną przez PSL już od dawna było panu nie po drodze. – Nie całkiem. Należy pamiętać, że za czasów koalicji z lat 1993-1997 – Budżet ma swoje potrzeby. – Właśnie, to nie jest prywatyzacja tylko nieumiejętne szukanie źródeł finansowania budżetu, niestety kosztem dóbr strategicznych. Wobec tego pytam, dlaczego zrezygnowano z podatku importowego, który był programowym priorytetem ludowców. Budżet dostałby potrzebne środki, a przy okazji odetchnąłby polski przemysł, handel, nawet drobna wytwórczość... Zwłaszcza że ze względu na ogromny deficyt w obrotach z UE mamy do tego podatku pełne prawo. Tymczasem zakres wyprzedaży naszego majątku narodowego niepokoi już nawet liberalnie nastawionego wyborcę, a co dopiero wyborcę, który rozumie, że naród nie może istnieć bez własności. Chyba, że ma to być naród pracowników najemnych, podług wizji, jaką roztoczył kiedyś przed Polakami Janusz Lewandowski. – Czy zagrożeniem dla polskiej demokracji jest rzeczywiście Liga Polskich Rodzin i poseł Gabriel Janowski? – Zagrożeniem dla polskiej demokracji jest raczej blokada debaty parlamentarnej w kwestiach spornych dotyczących żywotnych interesów narodu. Sprzyja temu zarówno bardzo niedemokratyczny regulamin Sejmu, jak i nadużywający go w interesie własnej formacji politycznej marszałek, w tym przypadku Marek Borowski, który albo nie wytrzymał nerwowo, albo chciał doprowadzić do politycznego zwarcia. Być może w nadziei, że spowoduje to wzrost słabnących notowań SLD przed wyborami, a przy okazji podkreśli tzw. warcholstwo i oszołomstwo tych, którzy domagają się kontroli prywatyzacji majątku narodowego. – Skąd takie przypuszczenie? – Informacja o szybkiej, pod osłoną nocy, sprzedaży 85 proc. akcji Stoenu, zakładu energetycznego obsługującego 2 mln ludzi, dysponującego światłowodami „Tygodnik Solidarność” nr 45, z listopada 2002 czytaj także: „Zrzutka na stadion Legii?” |