publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
5 kwietnia 2009 Obiektywizm KulczyckiegoCzy dziennikarze powinni zachowywać obiektywizm? I czy w ogóle jest to możliwe? Odpowiedź na oba pytania zależy przede wszystkim od sposobu, w jaki zdefiniujemy sam obiektywizm oraz postulat jego przestrzegania w działalności dziennikarskiej. Dziennikarz, pracownik mediów, prezenter, publicysta, komentator jest potrzebny tylko wtedy, gdy dostarcza widzowi, słuchaczowi, czytelnikowi rzetelnej wiedzy o tym, jak było naprawdę, gdy ułatwia zrozumienie istoty problemu lub gdy umożliwia ocenę, która ze stron konfliktu ma rację lub przynajmniej bardziej się do niej przybliża. Taka jest podstawowa funkcja dziennikarstwa: dążenie do prawdy materialnej Dziś klasyczne pojęcie prawdy jest w pogardzie. Nikt wprawdzie oficjalnie Arystotelesa nie zwalcza, ale kategorię prawdy dość skutecznie zsubiektywizowano i spluralizowano. Destrukcyjne dogmaty epistemologicznych negacjonistów i anarchistów, w rodzaju: „Prawda nie istnieje”, „Nie ma jednej prawdy” lub „Każdy ma prawo do swojej prawdy”, zawędrowały już nawet na uniwersytety. Nic dziwnego, że w domenie publicznej, w czasach Stagiryty zwanej agorą, sieją one prawdziwe spustoszenie. Dziś w Polsce dla największych mediów prywatnych, po części również i dla publicznych, a zwłaszcza dla hołubionych w nich dziennikarskich celebrytów Przedefiniowano więc pojęcie obiektywizmu, które w dobie modnego „pluralizmu” polega na bezkrytycznej prezentacji wszelkich, nawet ewidentnie kłamliwych wersji wydarzeń oraz manifestowaniu przez ludzi mediów równego dystansu wobec wszystkich stron czy to sporu ideowego, czy walki politycznej, ewentualnie Tutaj zaczyna się wielopiętrowe kłamstwo, bo dziennikarz to też człowiek i na ogół jakieś poglądy ma. A jeśli naprawdę ich nie ma, to znaczy, że nie nadaje się do uprawiania tego zawodu… Poza tym, zawsze lepiej wiedzieć z góry, z kim się ma do czynienia, bo to ułatwia weryfikację przedstawionych ocen i argumentów. Zwłaszcza przy właściwej odbiorcom współczesnych mediów skłonności do ulegania iluzjom, mylnym wzruszeniom lub chytrej perswazji. Nie jest też żadnym szczególnym sekretem, że mainstreamowe tuzy naszej żurnalistyki z obiektywizmem naprawdę niewiele mają wspólnego. Owszem, kilka razy w roku wzmacniają swe zawodowe samopoczucie rytualnymi pochwałami własnego profesjonalizmu oraz celebrą wzajemnie przyznawanych sobie środowiskowych nagród (te wszelkie nibyoskary, złote kamery, grand priksy czy pressy), ale poza tym ostro uprawiają – tyle że niby w ukryciu – ordynarną propagandę partyjną, korporacyjną, proetniczną albo prounuijną, biorąc jednocześnie udział w ostrej grze biznesowej między oligarchami krajowymi lub grupami interesów politycznych i finansowych Po ostatnim programie „Forum” wzorcem tego pseudoobiektywizmu stał się, jak sądzę, Jarosław Kulczycki, który celem wieczoru uczynił zamanifestowanie równego dystansu do wszystkich zaproszonych gości. I to mu się nawet po części udało, ale czy nie szkoda na to czasu antenowego? Owszem, Katarzyna Piekarska zapuściła włosy Może należało raczej zaprosić tych, którzy książkę Pawła Zyzaka zdążyli już przeczytać W grę mógłby też wchodzić namysł nad pochopną, dziś już wycofaną decyzją Obiektywizm Kulczyckiego ma jednak przyszłość. Jestem przekonany, że gdyby Na wyświetlonym u dołu ekranu pasku przeczytalibyśmy, że według zdecydowanej większości uczestników głosowania, wynik operacji, nad którą tak ostro dyskutowano, oscyluje w granicach 6 ± 0,3. Zgodnie z medialną interpretacją zasady „złotego środka”. |