strona główna arrow wywiady arrow Wciągnąć w to cały świat

Zaangażowanie Solidarności stanowiłoby cenny wkład i nadałoby sprawie rozmachu – z Jego Eminencją ks. kardynałem STANISŁAWEM NAGYEM SCJ, profesorem teologii fundamentalnej, długoletnim wykładowcą KUL i przyjacielem papieża-Polaka, rozmawia Waldemar Żyszkiewicz

Wciągnąć w to cały świat

– Mamy w kraju wiele pomników Jana Pawła II, liczne są inicjatywy pomocowe, edukacyjne i stypendialne, które można nazwać duchowymi formami upamiętnienia osoby i pontyfikatu papieża-Polaka. Ale wciąż brakuje nam symbolu o znaczeniu ogólnonarodowym. Co Ksiądz Kardynał sądzi o idei usypania papieskiego kopca w Krakowie?


– Trudno przecenić zasługi Jana Pawła II nie tylko dla świata i Kościoła powszechnego, ale również dla polskiej wspólnoty narodowej. Toteż potrzeba znalezienia symbolicznej formy wyrazu naszej wdzięczności dla papieża-rodaka, jest zrozumiała i uzasadniona. A idea wzniesienia papieskiego kopca w Krakowie, którą można rozpatrywać nawet w kategoriach narodowego obowiązku, wydaje się
dobrym, choć wymagającym refleksji, sposobem realizacji tych szczytnych zamiarów.


– Za kopcem przemawiają stare krakowskie tradycje.


– I właśnie to odwołanie się do dawnych, utrwalonych sposobów upamiętniania postaci ważnych dla dziejów oraz trwania narodu, stanowi najmocniejszy spośród argumentów uzasadniających pomysł usypania kopca. Ale szacowne tradycje mogą być również źródłem pewnych niedogodności, gdyż oba nowożytne kopce krakowskie, zwłaszcza ten związany z osobą marszałka Piłsudskiego, przywołują kontekst patriotyczno-polityczny, chyba niezbyt stosowny w przypadku głowy Kościoła.


– W polskich dziejach rys niepodległościowy zdecydowanie góruje
nad polityką. Może więc warto odwołać się do wszystkiego, co nas łączy,
i wspólnie – o co zaapelował historyk Andrzej Nowak – wznieść kopiec
dla Karola Wojtyły, najwybitniejszego z naszych rodaków.


– Perspektywa ogólnonarodowego wysiłku przy budowie kopca jest jednym
z najważniejszych atutów całej inicjatywy. Ożywienie solidarności, tej zwyczajnej ludzkiej, niezmiernie ważnej w życiu, ale i tej słynnej polskiej, pisanej wielką literą, bardzo by się teraz przydało. I nam samym, i światu, który wprawdzie jeszcze pamięta o solidarnościowym zrywie Polaków, ale często myśli już o nim wyłącznie w kategoriach historycznych. Wydaje się, że właśnie Solidarność, tak zawsze bliska sercu Ojca Świętego, mogłaby odegrać ważną rolę w tym przedsięwzięciu.


– Nasz związek ogłosił 2008 Rokiem Jana Pawła II, Zjazd Krajowy odbędzie się w Wadowicach, a Małopolska Solidarność zadeklarowała
swe poparcie i pomoc przy wznoszeniu kopca.


– Zaangażowanie związku stanowiłoby z pewnością cenny wkład i nadałoby potrzebnego sprawie rozmachu, choć nie przypuszczam, aby Solidarność zdołała sama podołać temu wyzwaniu. Mówię to, nie dlatego, że powątpiewam w organizacyjne czy logistyczne możliwości związkowców, lecz raczej na podstawie własnych doświadczeń, związanych z odbudową i utrzymaniem kopca Piłsudskiego. Tu w grę wchodzą naprawdę znaczne środki.


– Jaka, zdaniem Księdza Kardynała, byłaby najlepsza lokalizacja piątego krakowskiego kopca?


– W tym względzie całkowicie podzielam opinię profesora Andrzeja Nowaka. Trudno o lepszy wybór, tym bardziej że z Sikornika, który stwarza dobre możliwości techniczne, jest stosunkowo blisko do centrum miasta.


– Kto powinien być inicjatorem budowy papieskiego kopca,
kto powinien tej sprawie patronować?


– Najlepszym patronem realizacji idei papieskiego kopca mógłby się wydawać Kościół w Polsce. I pewnie by nim został. Jednak w związku z prowadzoną już od dłuższego czasu w Warszawie budową świątyni Opatrzności Bożej oraz planami dużego centrum Jana Pawła II, przy łagiewnickim sanktuarium Bożego Miłosierdzia, trudno sobie wyobrazić poparcie ze strony hierarchów dla nowej inicjatywy, mającej mimo wszystko pewien element konkurencyjności. Wymagałoby to ogromnego wkładu materialnego, do którego nasz Kościół wydaje się w tej chwili niezdolny.


– Ksiądz Kardynał przyjaźnił się z biskupem Krakowa, a potem Rzymu – przez wiele lat. Jaka forma wyrażenia papieżowi szacunku, podziwu czy zwykłej ludzkiej wdzięczności byłaby najbardziej stosowna?


– Ojciec Święty nie przepadał za poklaskiem czy hołdownictwem. Natomiast trwała gotowość do otwarcia się na drugiego człowieka, dbałość o wysoki poziom
w życiu religijnym i moralnym, troska o wszystko, co mogłoby się do tego przyczynić, były Mu z pewnością bliskie. Trudno orzec, jak oceniłby kopiec, choćby usypany rękoma wszystkich Polaków. Czy ujrzałby w nim skuteczne narzędzie duchowej odnowy narodu? Nie wiadomo.


– Zatem nie będzie w Krakowie piątego kopca?


– Rzecz wymaga dalszego przemyślenia, rozważenia argumentów za i przeciw, zbilansowania możliwości oraz koniecznych środków. Ale także konsultacji z Kościołem hierarchicznym. Bez zainteresowania episkopatu, bez aprobaty metropolity krakowskiego trudno poważnie myśleć o jakichkolwiek działaniach. No i trzeba wciągnąć w to wszystko cały świat, który papieżowi z dalekiego kraju ma przecież niejedno do zawdzięczenia.


„Tygodnik Solidarność” nr 23, z 6 czerwca 2008