publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Dziś wiemy, że to naprawdę dobre wiersze. Ich autor w maju 2008 skończyłby właśnie mickiewiczowskie czterdzieści cztery lata. Gdyby żył... Poeta zamordowanyNiewielki, starannie wydany tom: 90 stron, twarda oprawa, dokumentalna część – Maturzystę z Liceum im. Frycza-Modrzewskiego skatowano niedaleko stąd, Debiut czy wiersze zebrane?Czterdzieści jeden wierszy syna i siedem napisanych przez matkę, już po jego śmierci. A na złocącej się jak słońce albo szczęście okładce – młody, trochę rozmarzony, a może zasłuchany we własny śpiew poeta z gitarą... Trochę jak w tym jego wierszu: Mały chłopczyk szedł przez zboże („Szczęście”) Debiut poetycki? Wiersze zebrane? Juwenilia? Trudno o jednoznaczną klasyfikację, bo opublikowana właśnie przez Wydawnictwo Nowy Świat książka spełnia jednocześnie wszystkie te kryteria. Owszem, po śmierci Grzegorza Przemyka w podziemiu ukazały się chyba aż trzy wydania jego wierszy („Syn a może sen”, Niezależna Oficyna Malarzy i Poetów, Warszawa 1983). Trochę inny wybór tekstów, To prawda, że zastanawialiśmy się nieraz, na ile świadomość tragicznego losu poety może kształtować nasz odbiór i ocenę tych wierszy. Dziś już wiemy, że mimo niewielkich rozmiarów zostawionego przez Przemyka dorobku, ranga artystyczna jego poezji nie budzi wątpliwości. Tak trudno o tym mówić– Ta sprawa ma dwa wymiary, poetycki i polityczny. Poezja Grzegorza Przemyka sama się tłumaczy, choć młody twórca pozostawał z pewnością pod wpływem matki, która była uznaną poetką. Poetycką przyszłość widział przed nim ks. Jan Twardowski. Krzysztof Masłoń przekonywał, że mimo częstej obecności motywu odejścia czy umierania w wierszach młodego poety, oraz układających się w rodzaj sekwencji śmierci samego Przemyka (1983), księdza Jerzego Popiełuszki (1984) i Barbary Sadowskiej (1986) nie ma mowy o jakimś naznaczeniu ich stygmatem śmierci. Słuszność takiej argumentacji potwierdzili zaprzyjaźnieni z poetą rówieśnicy: Dawid Bieńkowski – Grzesiek nigdy nie pękał, nie znałem nikogo odważniejszego niż on. Błyskotliwy chłopak z Warszawy, który nie uznawał żadnych kompromisów, wobec oczekujących posłuchu zomowców z prowincji... Dużo trzeba? Ale mógł też być namierzony, np. z powodu opozycyjnego zaangażowania matki. Najgorsze jest to, A Bieńkowski, autor ważnej powieści „Jest”, przypomniał o przemożnej w tamtym środowisku fascynacji poezją Wojaczka i muzyką Janis Joplin. Również o dość niezwykłym, jak na lata późnego PRL, melanżu niezależnej bohemy artystycznej oraz różnych grup zaangażowanych w działalność opozycyjną. – Mieszkanie matki Grześka w wieżowcu przy Hibnera przyciągało znaczące postaci z ówczesnej cyganerii. Nie tylko zresztą warszawskiej. Bywali tu Stachura, Kazik Ratoń, Andrzej Szmidt, wielu innych. To był drugi, obok mieszkania Mirona Białoszewskiego, taki niezależny salon artystyczny. W osobie Grzesia zbrodnia polityczna dosięgła świata poetyckiego undergroundu, dlatego tak trudno o tym mówić – tłumaczył Bieńkowski. Rósł na wybitnego poetę– Polityczny wymiar sprawy Przemyka wciąż pozostaje sekretem. W zacieranie śladów tego zabójstwa byli zaangażowani najwyżsi przedstawiciele komunistycznych władz. Kogo kryli – możemy się tylko domyślać. Bezkarność pierwszej zbrodni musiała ośmielić sprawców, a jak wiadomo matka zabitego poety przyjaźniła się z zamordowanym w rok później kapelanem Solidarności – argumentował Budzyński. – Kim byłby dziś Grzegorz Przemyk? Czy zrobiliśmy wszystko, co można, dla ocalenia pamięci o nim i jego wierszach? – pytał Krzysztof Masłoń. – Dorobek poetycki Grzegorza Przemyka, w porównaniu z takim samym okresem twórczości Baczyńskiego przedstawia się zaskakująco dobrze – podsumował Wiesław Budzyński – trudno tu może o pełną analogię, gdyż każdy poeta wytycza własną, niepowtarzalną ścieżkę, ale jestem przekonany, że autor tych wierszy byłby dziś jednym z najwybitniejszych poetów swego pokolenia. Grzegorz Przemyk, „W dniu, w którym przyjdziesz po mnie...”, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2008. Zastanawialiśmy się nieraz, na ile świadomość tragicznego losu poety może kształtować nasz odbiór i ocenę tych wierszy. Dziś już wiadomo, „Tygodnik Solidarność” nr 9, z 29 lutego 2008 czytaj także: „Winni czują się dobrze” |