Dawniej artyści umierali młodo
a może po prostu godnie się starzeli.
Rozlewne ciała modelek ich rówieśnic
na starowiecznych płótnach kipią
wigorem różowieją blaskiem.
Dziś gdy obleśny Malmora
natarczywie prawi o chuci czuć
wyłącznie urynę i zapach szpitalny.
Lubieżny Federlini
z upodobaniem podgląda ciała kobiet
o zwichrowanej geometrii sycąc
żądze kształtami zaprzeszłych pożądań.
W pewnym wieku nie przystoi
napraszać się z własną zmysłowością.
Erotyzm pozostaje domeną młodych:
ciało tchnie pięknem w okresie kwitnienia.
Starości do twarzy w ascezie:
roztropny umysł w rozrzedzonych
tkankach. Wyziębłe kończyny.
Vide Kartezjusz.
Rozpasany starzec to nie pornografia.
Nie wiem skąd mnie dobiega
chichot Gombrowicza.
(1986)
|