publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Agresywna polityka Niemiec, kierowanych przez kanclerza Hitlera, który doszedł do władzy w drodze całkowicie demokratycznych procedur, doprowadziła do wybuchu najbardziej nieludzkiej w dziejach wojny. Wojny totalnej, globalnej i ludobójczej. Polski miało nie byćAtak na Polskę, który rozpoczął ten światowy konflikt w sposób formalny, poprzedziły przeprowadzone z sukcesem krótkie ekspedycje karne przeciwko Austrii i Czechosłowacji. Korytarz do Wolnego Miasta Gdańska, w którym urodził się i wzrastał późniejszy członek SS, pisarz i noblista Guenther Grass, był dla Hitlera tylko pretekstem. Podobnie jak prowokacja gliwicka. Zjednoczone i odzyskujące wigor po wersalskim „upokorzeniu” wielomilionowe Niemcy, szukając dla swych obywateli nowej przestrzeni życiowej, parły na wschód. Park dla esesmanówPolski miało nie być. Terytorium II Rzeczypospolitej rozkawałkowano. Ziemie uznawane przez Niemców za rdzennie niemieckie włączono do Rzeszy. Z części centralnej utworzono buforową marchię: Generalne Gubernatorstwo, ze stolicą w Krakowie. Nasze Kresy Wschodnie przypadły w udziale Sowietom Stalina. W czwartym rozbiorze Polski ze zrozumiałych względów nie wzięła udziału tylko Austria. Zarządzający GG Hans Frank rezydował na Wawelu. Natomiast Warszawę skazano na zagładę. Według planu Pabsta, po unicestwieniu mieszkańców i zniszczeniu miejskiej substancji, czyli po starciu stolicy Polski z powierzchni ziemi, miało w jej miejsce powstać półmilionowe miasto dla niemieckiej elity. Na zaoranych terenach getta zaplanowano, z pewnym rozmachem, park dla esesmanów. W czasach PRL celebrowano, przynajmniej formalnie, obchody kolejnych rocznic „napaści hitlerowskiej na Polskę”, ale ze względu na wasalny charakter władz tamtego państwa wobec Związku Sowieckiego prawdę o czasach pogardy dozowano raczej wybiórczo. Westerplatte tak, jeszcze od biedy Hubal, ale już Anders czy Monte Cassino niechętnie, natomiast „cios w plecy” albo Katyń – absolutnie nie! Dostęp do rzetelniejszych źródeł był odcięty lub mocno koncesjonowany. Ale w polskich miastach syreny w południe wyły, przypominając wszystkim, że to właśnie „dnia pierwszego września roku pamiętnego / napadł wróg na Polskę z kraju sąsiedniego”. Poszedł Schroeder do PutinaPrzez kilkanaście lat III RP wzięto ostry kurs na amnezję historyczną, rugowanie historii Polski ze szkolnych programów, ośmieszanie symboli, tradycji i postaw patriotycznych w mediach. Kilka wydawanych w Polsce tytułów prasowych zarobiło krocie, wmawiając ufnym Polakom, że patent na obywatela nowoczesnej Europy zdobędzie ten, kto szybciej porzuci burżuazyjne mrzonki o jakimś interesie narodowym czy też racji stanu. Skutki nie dały na siebie długo czekać. Za sprawą ministra Skubiszewskiego mamy wyjątkowo niekorzystny dla Polski traktat z Niemcami. Umowa ta nie dość, że naraża nasze państwo na roszczenia majątkowe obywateli niemieckich (Powiernictwo Pruskie właśnie ruszyło do Strasburga), to jeszcze zapewnia Niemcom w Polsce uprzywilejowany status mniejszości narodowej, podczas gdy Polacy w Niemczech są tego przywileju pozbawieni. Groźna wydaje się też perspektywa rosyjsko-niemieckiej rury na dnie Bałtyku, którą za naszymi plecami wynegocjował z prezydentem Rosji przyjaciel Kwaśniewskiego ekskanclerz Schroeder. Erika Steinbach kreuje się na wypędzoną. „Wypędzoną” z domu w gdańskiej Rumii, w którym jej rodzice zdołali przemieszkać zaledwie parę lat podczas zwycięskiej dla Rzeszy fazy wojny. Niemieccy publicyści chętnie zresztą wytykają Polakom „nadmierną drażliwość” w kwestii wypędzeń. Pozwalają sobie także na ordynarne szyderstwa z prezydenta RP i jego matki. Wygląda na to, że tradycyjna niemiecka buta znów dochodzi do głosu. Czas wreszcie policzyć stratyNajnowsza prowokacja Bundesmarine na naszych wodach terytorialnych koło Szczecina dowodzi, że Niemcy – niepomni złych doświadczeń z połowy minionego stulecia – testują odporność pierwszej po 1989 roku niezależnej formacji politycznej, która rządzi w Polsce, nie tylko dysponując kompletem narzędzi politycznych (rząd, urząd prezydenta, większość parlamentarna), ale w dodatku kierując się polską racją stanu. A jeśli Kaczyńskim, mimo oporu wielu krajowych mediów oraz części klasy politycznej, uda się wyrwać Polskę z postkomunistycznej „smuty”? Niezadowolenie Rosji Putina z takiego rozwoju wydarzeń wydaje się zrozumiałe, ale niechęć i obawy Niemiec, manifestowane ostatnio serią wrogich gestów, powinny wzbudzić poważną refleksję i ożywić działania polskiej dyplomacji. Również w zakresie międzynarodowej polityki historycznej. Rację ma chyba Klara Górska, gdy pisze, że „Polska jako jeden z nielicznych krajów, biorących udział w II wojnie światowej, nie wie dokładnie, ilu utraciła obywateli i w wyniku jakich działań; frontowych, eksterminacji i śmiertelności w obozach, łagrach, pacyfikacjach i ulicznych egzekucjach. Nie może być tak, że Niemcy śmieją się nam w twarz, dokonując własnych «badań» i twierdzą w dodatku, że wzajemny bilans jest dla nas skrajnie niekorzystny. To nie my wywołaliśmy II wojnę światową, nie my zakładaliśmy «polskie obozy śmierci», nie my dokonaliśmy zagłady Żydów i nie jechaliśmy na Syberię, aby tam szukać lepszej pracy i łatwego chleba” (www.polskiejutro.com). Tworzenie nowej wykładni drugiej wojny światowej nabiera rozpędu. Dlatego trzeba wreszcie dokładnie policzyć polskie straty, choć to z pewnością bardzo się w świecie nie spodoba. „Tygodnik Solidarność” nr 35, z 1 września 2006 czytaj także: „Gra w Polskę łajdacką” |