publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
28 marca 2014 Jałta 2. Czarny scenariuszDla lepszego zrozumienia obecnej sytuacji Ukrainy, przywołuje się często postawę premiera Neville’a Chamberlaina z 1938 roku. Niesłusznie, bo tym razem nie mamy do czynienia z ponowieniem kapitulanckiego Monachium, lecz z ukrytą powtórką Jałty.
Na naszych oczach dokonuje się ponowny podział stref wpływów. Najboleśniej przekonają się o tym Ukraińcy, ale tzw. reset może objąć cały region Europy Środkowowschodniej. Wszystkim, których zadowoliła twarda podobno postawa prezydenta USA w Brukseli, warto przypomnieć, że to ten sam polityk, który jakiś czas temu tłumaczył się ukradkiem Kremlowi, że twarde słowa są koniecznością w czasie kampanii przed reelekcją na drugą kadencję. Trzeba też pamiętać, że Barack Obama samodzielnie o polityce USA nie decyduje, lecz jest raczej frontmanem, który postanowienia grupy realnie trzymającej władzę, ma w strawny sposób przedstawić elektoratowi. Chłodna analiza faktów wskazuje, że wspomniana wyżej grupa wcale nie maksymalizuje korzyści Stanów Zjednoczonych czy obywateli Ameryki, lecz przede wszystkim zabiega o efektywne sterowanie globalną gospodarką i finansami świata. Przy całym zrozumieniu i szacunku dla wolnościowych aspiracji Ukraińców oraz podziwie dla ich determinacji, trudno oprzeć się przekonaniu, że rewolucja Majdanu i ucieczka Janukowycza uruchomiły niestety proces rozbioru Ukrainy. To oczywiście tylko hipoteza robocza, która jednak znajduje potwierdzenie zarówno w długofalowych prognozach Zbigniewa Brzezińskiego, jak i w całkiem świeżej analizie wypadków za naszą wschodnią granicą, pióra Jana Parysa, pierwszego cywilnego ministra obrony RP. „W Polsce już 13 lutego br. sformułowano opinię o tym, że tylko neutralizacja Ukrainy może ocalić terytorialną integralność Ukrainy, wskazywano jako wzór neutralizację Austrii z 15 maja 1955 r. Niezwykle trafne opinie na temat Ukrainy przedstawił też europarlamentarzysta PO Saryusz Wolski. O konieczności finlandyzacji Ukrainy jako cenie za utrzymaniu całego terytorium pisał Brzeziński 24 lutego br. Niestety glosy rozsądku, które biorą pod uwagę układ sił są ignorowane. Wśród dyplomatów europejskich dominuje podejście emocjonalne, moralistyczne i prawnicze. (...) Próba prowadzenia polityki zagranicznej w oderwaniu od układu sił jest skazana na niepowodzenie. Ukraina jako kraj średniej wielkości i na dodatek o słabym państwie nie może walczyć z układem światowym. Wybory czy nowa konstytucja nie rozwiązują głównego problemu Ukrainy, którym są stosunki z mocarstwami, a zwłaszcza z tym leżącym najbliżej. Czas powiedzieć publicznie: Zachód może Ukrainę wspierać, ale nie będzie o nią prowadził wojny z Rosją” – napisał m.in. dr Jan Parys. Czarny scenariusz potwierdzają też najświeższe głosy dochodzące z Niemiec. Politycy i opiniotwórcze środowiska tego kraju nie kryją już swego przyzwolenia dla agresywnych i militarnych działań Putina. To zresztą jest nie tylko zrozumiałe wobec dość ścisłych powiązań gospodarczych między naszymi potężnymi sąsiadami, lecz niestety uprawdopodobnia tezę, że Rosja i Niemcy porozumiały się nie tylko w sprawie Nord Streamu czy budowy wyposażonego w technologie Bundeswehry centrum szkolenia armii w Mulinie, pod Nowogrodem Niżnym, lecz także w sprawie podziału Ukrainy na część południowo-wschodnią, zależną od Rosji, oraz na część zachodnią, ewentualnie środkowo-zachodnią, która pod nazwą Respublika Hałyczyna znajdzie się w orbicie wpływów niemieckich. Dla umiędzynarodowienia (czytaj: łatwiejszej legitymizacji) takiego konceptu, wspólnicy chętnie dopuściliby do udziału w rozbiorze Węgry, Rumunię i Polskę.* List Żyrinowskiego sprzed kilku dni był właśnie sondażem w tej sprawie. Natomiast sposób przejęcia przez Rosję Krymu, zgoda na praktyczne rozbrojenie Ukrainy, wreszcie zawoalowana zapowiedź braku jakichkolwiek militarnych działań ze strony NATO – wskazują pośrednio, jakie stanowisko zajmą w tej sprawie Stany Zjednoczone. Do rozwiązania pozostaje jedynie sposób zaaplikowania zdumionej opinii publicznej pigułki pod nazwą Jałta 2, tak by dało się ją przełknąć, bez utraty choćby resztek zaufania do sloganów o obronie demokracji, praw człowieka i nienaruszalności międzynarodowego ładu w świecie. I temu właśnie służy powolny spektakl, jaki rozgrywa się na naszych oczach. * Lwowski publicysta Wołodymir Pawliw, który mieszkańców zachodniej Ukrainy od dłuższego czasu oswajał z konceptem „Respubliki Hałyczyny”, rozumianej jako autonomiczny region o ogromnych uprawnieniach w sfederalizowanej strukturze państwa ukraińskiego, podczas akwizytorskich podróży po Polsce niejednokrotnie dawał też do zrozumienia, że naturalną częścią Hałyczyny mógłby być... Kraków. (28 marca 2014) czytaj także: „Twarde słowa ukraińskiego politologa” |