publikacje prasowe |
publicystyka |
wywiady |
portrety |
kultura |
varia |
utwory literackie |
poezja |
formy dramatyczne |
utwory dla dzieci |
galeria fotograficzna |
góry |
koty |
ogrody |
pejzaże |
podróże |
Historiografia solidarnościowego fenomenu jest spóźniona i mocno niepełna. Czy młodzi historycy potrafią to nadrobić? Opisywanie Solidarności
Po przeszło trzydziestu latach, jakie minęły od pamiętnego sierpnia 1980, Czy dziś można pisać o średniowieczuPod koniec marca 2011, w stołecznym centrum edukacyjnym IPN, – Jesteśmy pierwszym pokoleniem historyków, które nie pamięta okresu Solidarności, które nie pamięta tego, co działo się w latach 80. – mówiła Justyna Błażejowska, autorka „Papierowej rewolucji”, książki traktującej o drugim obiegu wydawniczym, laureatka konkursu IPN na najlepszą pracę magisterską za rok 2007. Gdyby brak wiedzy płynącej z bezpośredniego uczestnictwa – argumentowała młoda badaczka – rzeczywiście przesądzał o ahistorycyzmie pracy, gdyby skazywał historyka na nieuchronne błędy, to być może prof. Tazbir, z takich samych powodów, nie powinien był pisać książek o średniowieczu. – Cieszę się, że młodzi historycy zajęli się naszymi doświadczeniami z czasów Solidarności – zapewniał Andrzej Kaczyński, dziennikarz specjalizujący się Kaczyński, dziś już na emeryturze, w latach 80. związany z wydawanym – Ze względów konspiracyjnych, sam znałem tylko grupkę osób, toteż mocno się zdumiałem, gdy młody historyk zaczął sypać nazwiskami jak z rękawa – opowiadał dziennikarz. Bo Solidarność upomniała się o więźniówWśród słuchaczy, co nie powinno dziwić, było sporo młodych ludzi: licealiści, studenci. Ale dyskusji przysłuchiwali się także p.o. prezesa IPN dr Franciszek Gryciuk, prezes warszawskiego oddziału instytutu prof. Jerzy Eisler, senator PiS Jerzy Chróścikowski, i spora grupa dawnych opozycjonistów, konspiratorów, działaczy związkowych. – Ludziom, którzy żyli w czasach Solidarności, może być łatwiej zrozumieć pewne szczegóły, wczuć się w tamtą atmosferę – mówił prof. Wojciech Polak, O motywach, które skłoniły go do badań historycznych nad Solidarnością, opowiedział Tomasz Kozłowski, historyk IPN. – Zaczęło się niezbyt romantycznie – wspominał Kozłowski, który wspólnie z Olaszkiem oraz Andrzejem W. Kaczorowskim napisał monografię „Solidarność Rolników 1980–1989”. – Zajmowałem się więziennictwem w PRL, bo historia najnowsza zawsze interesowała mnie najbardziej, i przy tej okazji odkryłem, że w latach 1980–81 Ale już kolega Kozłowskiego, współautor książki o Solidarności RI, inaczej rozkładał akcenty. Dla Jana Olaszka, równie ważnym jak 10-milionowy ruch z lat 1980-8, a może i ważniejszym zjawiskiem w dziejach Polski była idąca w skali kraju w tysiące osób solidarnościowa konspiracja. – Ci ludzie nie tylko zapisali się do związku zawodowego, ale byli gotowi kontynuować działalność w stanie wojennym i latach następnych, ponosząc znacznie większe ryzyko – wyjaśniał swój wybór Olaszek. – Zwycięski ruch pokojowy, w historii kraju, którego dzieje w znacznej mierze wyznaczały powstania oraz inne zrywy zbrojne, to coś naprawdę wyjątkowego. Solidarność nieprzedstawionaTomasz Kozłowski rozpoczynał od badań dziejów NZS oraz niedocenianej, – Stenogramy z posiedzeń Krajowej Komisji Porozumiewawczej, od 17 września 1980 do sprawy w sądzie najwyższym, wydają się niezmiernie ważne – oceniał Kozłowski. – Tymczasem, choć minęło tyle lat, nikt nie zadał sobie trudu, żeby te nagrania spisać z kaset i wydać w zwartej publikacji. Dlaczego w najnowszych dziejach Polski, po przeszło dwudziestu latach III RP, tak dużo jest wciąż luk, pominięć i białych plam? Historycy, biorący udział w dyskusji, udzielali na to pytanie bardzo różnych odpowiedzi.
Według Justyny Błażejowskiej, historiografia III RP, choć niby zobiektywizowana i dbająca o wyważanie racji obu stron, sprzyjała tworzeniu się nowych białych plam. – Można już było mówić oficjalnie mówić o Katyniu czy 17 września 1939, ale trzeba było też uwzględniać szlachetne motywacje komunistów narzucających Polsce sowiecki typ dyktatury – przypominała Błażejowska. – Za to z priorytetów badań historycznych zniknęły wszystkie te środowiska i osoby, które kontestowały porządek okrągłostołowy. W latach 90. nie pisano o Federacji Młodzieży Walczącej, Federacji Młodzieży Szkolnej, a pierwsza praca o Solidarności Walczącej pojawiła się z okazji – To prawda, że w naszych dziejach najnowszych wciąż jeszcze można się natknąć na wiele białych plam i nieopisanych aspektów rzeczywistości społecznej, Trudne tematyDyskutanci zgodzili się, że młodym historykom może lepiej powieść się – Mit ma to do siebie, że w przestrzeni publicznej akcentuje rzeczy dobre, a złe pozostawia w cieniu. Historyk, jako człowiek, ma prawo w micie uczestniczyć, ale jako uczony ma też obowiązek pełnego, prawdziwościowego opisu zjawisk, faktów, biografii – mówił prof. Polak. – Gdyby np. IPN zamówił pracę, która miałaby odpowiedzieć na pytanie, czy w podziemnym ruchu wydawniczym był kapitalizm, to z pewnością udzieliłby w ten sposób wsparcia demitologizacyjnym badaniom przeszłości. Są i inne trudne tematy związane z istnieniem solidarnościowego podziemia. Walka o przywództwo w związku. Finansowanie zagraniczne. Stopień infiltracji struktur „S” przez służby specjalne. Nawet cząstkowe próby badań w tym zakresie budziły zawsze zrozumiałe emocje, trudno więc oczekiwać, żeby w przyszłości było inaczej. Historycy uczestniczący w debacie zgodnie jednak uznali, że stan zachowanych zasobów archiwalnych nie pozwala w tym trzecim przypadku na szczególny „Tygodnik Solidarność” nr 16, z 15 kwietnia 2011 czytaj także: „IPN - projekt Solidarności” |